czwartek, 21 sierpnia 2014

Początki


Mówi się, że człowiek jest sumą doświadczeń.

Turystyka w rodzinie

 

Z bratem nad Morskim Okiem
Wydaje mi się, że moje  turystyczne są na prawdę bogate i przeróżne. Pewnie myślicie, że zaczęło się od rodziny. W pewien sposób tak i w pewien nie. Przez długi czas mieszkałem w małej wiosce przy lesie, tak więc nie było mi obce świeże powietrze i różnorakie spacery. Aczkolwiek rodzice wtedy dopiero powoli się dorabiali, był to okres przejścia z systemu Polski Ludowej na nową Rzeczpospolitą, także nigdy za specjalnie nie wyjeżdżaliśmy ani nie uprawialiśmy jakiejś lokalnej turystyki. Rodzice też nie mieli doświadczeń i przyzwyczajeń z dzieciństwa, raz czy dwa udało nam się nawet pojechać nad jakieś morze albo góry. Jednak generalnie bez szału.




Ksiądz i harcerze



Harcerski Kampinoski Park Narodowy
W zasadzie na dobre swoje zainteresowanie turystyką rozpocząłem na przełomie szkoły podstawowej i gimnazjum. Wtedy to ksiądz z mojej parafii zaczął organizować wycieczki letnie w okolice Tatr i Beskidów Zachodnich - choć wtedy tak na prawdę nie przykładałem wagi do tego gdzie jechaliśmy przecież góry to góry. Weszliśmy na parę szczytów, zwiedziliśmy kilka dolin tatrzańskich. Może właśnie wtedy zaczęła kiełkować we mnie miłość do gór? Niedługo potem postawiłem swoje kroki także w harcerstwie, gdzie udzielam się do dziś. Chyba ta organizacja była jedną z rzeczy na mojej drodze życia, która się przyczyniła do zostania turystą. Nie było roku żeby krocząc harcerskim szlakiem wpaść raz czy dwa do Puszczy Kampinoskiej lub pochodzić na letnim Obozie gdzieś po Mazurach. Na obozie harcerskim też po raz pierwszy zapakowałem się w kajak :) Dziś nie wyobrażam sobie lata, żeby choć raz się w takim urządzeniu nie znaleźć. Harcerstwo to także moje pierwsze kroki organizowania turystki - jednakowoż nieco kulawe bo bez odpowiedniego przygotowania merytorycznego - co nie raz sprawiało, że robiłem spore kilometry z ekipą, która ze mną podróżowała. Jednak wspominam te rajdy bardzo pozytywnie, no i jako młody człowiek mogłem się sprawdzić organizacyjnie już w wieku 17-18 lat.

Turystyczny przełom


Pierwsza Zimówka w Beskidzie Niskim
Prawdziwym mentalnym przełomem był jednak czas studiów, na drugim roku wpadłem na plakat Kursu Organizatora Turystyki PTTK organizowanego przez koło PTTK nr 1 przy Politechnice Warszawskiej. Niestety organizatorzy kursu nie potrafili wzbudzić we mnie takich pozytywnych emocji jak harcerze, dlatego też dzisiaj jestem z kołem związany raczej formalnie (ach te zniżki PTTK). Ale nie powiem poznałem tam kilku bardzo ciekawych ludzi mających duże pojęcie o wędrowaniu, a często nawet utrzymujących się z turystyki no i pierwszy raz mogłem powędrować na wyjeździe zimowym! Samo stowarzyszenie też sprawiało wrażenie ciekawego, szczególnie wkręcił mnie system odznak turystycznych PTTK (podobnież na harcerzy jakoś lepiej działa) oraz system kadry programowej. Udało mi się tutaj zostać nawet Przodownikiem Turystyki Pieszej oraz zrobić kilka innych przydatnych szkoleń. PTTK dało mi możliwość bardziej zdroworozsądkowego podejścia do organizacji turystki, a także dużo szerszego spojrzenia na zagadnienia z nią związane, ale to już temat na następnego posta.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz