poniedziałek, 30 marca 2015

Do Gór Świętokrzyskich!

Moi mili zamykamy cykl świętokrzyski. Na pewno znajdą się tacy, którzy powiedzą, że jest tam jeszcze sporo ciekawych miejsc, przecież nie napisałeś nic o Kielcach, Sandomierzu, Dębie Bartku czy Parkach Krajobrazowych. Rzeczywiście tak jest, ale przyznam wam, że w tych miejscach nie byłem a siedzenie w jednym temacie też zaczyna mnie męczyć powoli. Dlatego postanowiłem, że czas zakończyć region Świętokrzyski złożyć go do kupy w kilka wycieczek i nieco zmienić sposób pisania. Od następnego postu Postanowiłem pisać w sposób bardziej rozproszony, bardziej skacząc po tematach. Mam nadzieję, że wprowadzenie takiej różnorodności przypadnie wam do gustu, a mi nieco ułatwi pracę. 



Dużo wiedzy i informacji już za nami dlatego warto by było w końcu spiąć to do kupy i ułożyć jakąś wycieczkę. Zanim jednak wyruszymy w góry warto znać kilka podstawowych zasad liczenia trasy. Dużo osób patrząc na mapę górską i na opis szlaku zwraca uwagę tylko na kilometry, a nawet w dosyć niskich górach takich jak Góry Świętokrzyskie może to być dla nas nieco omylne. Inną popularną miarą są czasy przejścia zaznaczone na mapie. Możemy ufać, że osoba która je liczyła uwzględniła czas potrzebny na podejście pod górę, ewentualnie zejście ze stromizny, ale pewności nie mamy. Ludzie często korzystają też z miar czasowych oznaczonych na szlako wskazach, ale przyznam wam że z ich jakością tez bywa różnie sam kiedyś idąc z ekipą harcerzy z Łysej Góry na Łysicę pokonaliśmy dystans w prawie 2 razy krótszym czasie niż to było oznaczone na szlakówce.

Dlatego mi bardzo przypadła do gustu miara, którą uczono mnie w PTTK. Otóż tam już ponad 60 lat temu opracowano Górską Odznakę Turystyczną (GOT), a w jej regulaminie istnieje zapis że:


1 punkt GOT = 1 km w terenie lub suma 100m pionowego podejścia


Wiedząc, że średnie tempo turystyczne to 15 min/km, a szybkie tempo piesze to 10 min/km oraz uwzględniając przerwy na odpoczynek i zwiedzanie można w prosty sposób przy pomocy mapy lub gotowych tras z Regulaminu GOT wyliczyć czas spędzony w górach. Wadą tego systemu jest to, że nie uwzględnia zwiększonego czasu przy bardzo stromych zejściach, ale to już zostawiam waszemu zdrowemu rozsądkowi. Przy poniższych wycieczkach będę wiec stosował miarę GOT.


Łysogóry


Zaczniemy od najwyższego i najpopularniejszego pasma Gór Świętokrzyskich.

Trasa nr 1. Dla Niedzielnych Turystów część wschodnia.             11 GOT czas przejścia 3-5 h


Widać Święty Krzyż!
Jest to trasa, którą pokonuje 70-90% osób przyjeżdżających w Góry Świętokrzyskie. W sezonie z parkowaniem może być różnie, więc naszą podróż możemy zacząć nawet z małego ryneczku w centrum osady Nowa Słupia. Kierujemy się na czerwony szlak, chętni mogą wpaść na chwilę do Muzeum Starożytnego Hutnictwa, które mieści się tuż przy naszym wejściu do Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Przy pomniku Emeryka kupujemy bilety, pamiętamy o zniżkach i o tym, że możemy je wykorzystać w kilku punktach, a zdobywający odznaki i chętni biorą sobie pamiątkową pieczątkę. (W 2010 roku było 50lecie Parku dlatego wszystkie są bardzo ładne) Następnie wspinamy się 6 GOT-ów w górę mijając po drodze drogę krzyżową i jeden bardziej męczący moment w górnej części podejścia (na szczęście jest tam balustrada) i powoli naszym oczom ukazuje się tak znany Klasztor na Świętym Krzyżu. Najgorsza wspinaczka za nami, można odpocząć na dziedzińcu, jest tu też dużo kramów z pamiątkami i różnego rodzaju żarciem. Chętni wpadają do Klasztoru – ci, którzy chcą mogą zafundować sobie dłuższą wycieczkę, pozostali mogą liczyć, że któryś z Nowicjuszy oprowadzi nas za free po 4 salach z historią klasztoru. Po zwiedzaniu klasztoru koniecznie wchodzimy na wystawę ŚPN! Wejście od strony zachodniej, zwiedzanie jednokierunkowe niech was nie zmyli napis na dziedzińcu głównym Wystawa Przyrodnicza ŚPN, z tej strony się wychodzi. Po 45 minutach oglądania atakujemy Łysą Górę i znajdujące się tam gołoborze, zdobywamy kolejną pieczątkę i możemy wracać.

Oczywiście można skomplikować i uatrakcyjnić trasę przez przejście dookoła Świętego Krzyża, da nam to kilka dodatkowych GOT-ów i może wydłużyć czas zejścia do 2 h.



Trasa nr 2. Dla niedzielnych turystów część Zachodnia.               8 GOT czas około 2 h


Na szlaku na Łysicę można spotkać porozrzucane kamienie
Zaczynamy po przeciwnej stronie ze Świętej Katarzyny. W miejscowości tej możemy sobie obejrzeć klasztor Bernardynek oraz muzeum geologiczne a także zjeść nieco frykasów. Po stosunkowo krótkich oględzinach atakujemy szczyt Łysicy, najwyższego wzniesienia Gór Świętokrzyskich. Podróż w górę jest dosyć krótka, po drodze mijamy źródełko św. Franciszka, na szczęście lub niestety podejście pod nią do najbardziej lightowych nie należy. Uwierzcie mi można się nieco spocić, aczkolwiek Park daje turystom coraz więcej pomocy dlatego pod drodze zaczęły się pojawiać ładne kładki balustrady i ławeczki. Po kilkudziesięciu minutach jesteśmy już na górze, mijamy jeszcze tylko całkiem pokaźne gołoborze i już jesteśmy przy krzyżu i tabliczce wysokościowej. Nie zapominamy oczywiście o pamiątkowej fotce, nieco odpoczywamy napawając się widokiem gołoborza i wracamy do Katarzyny.




Trasa 3. Wokół Łysicy przez Kakonin     18 GOT czas przejścia około 5-6,5 h


Strudzeni turyści mogą odpocząć w Kakoninie
Osoby, które chcą sobie utrudnić nieco wycieczkę nr 2 mogą wyruszyć na trasę wokół Łysicy. Do momentu wejścia na Łysicę jest dokładnie tak samo. Następnie jednak kierujemy się na wschód podążając dalej czerwonym szlakiem do kapliczki św. Mikołaja, by niedługo buczynowym lasem zejść do Kakonina gdzie odpoczywamy w specjalnie przygotowanym do tego celu przybytku. Tu niestety kończą się już góry, a komunikacja lokalna jest dosyć marna, dlatego przyjdzie nam rąbnąć połowę trasy po asfalcie – polecam mieć na takie wypadki sandały zamiast ciężkich butów żeby sobie nie odparzyć stóp.




Trasa 4. Zdobywcy Łysogór!       27 GOT 8-9 h


Trasa dla najbardziej hardcorowych turystów oraz dla tych co źle policzyli Punty GOT. Przyznam się, że kiedyś przeszedłem tę trasę (rozszerzoną) zaczynając swoją przygodę z organizacją górskich wycieczek i moje nogi bardzo mocno to odczuły, a uczestnicy byli zadowoleni dopiero na następny dzień. 

Pomnik Katyński
Możemy zacząć ze wschodu lub zachodu, dla mnie lepszą opcją jest wejście od strony Nowej Słupi. Nie ma się za bardzo jak zgubić ciągle łoimy czerwonym szlakiem. Tak jak w pierwszej wycieczce wspinamy się na Święty Krzyż, tam jesteśmy tylko na chwilę ze względu na długą trasę. Następnie chwilka na gołoborzu na Łysej Górze, pamiątkowe zdjęcie i już idziemy w stronę przełączy Huckiej. Po drodze jeszcze tylko Pomnik Zbrodni Katyńskiej i już za chwilę jesteśmy w sercu Świętokrzyskiego Handlu Turystycznego. Omijamy tabuny rodziców z dziećmi i pielgrzymów i ruszamy na dziewicze stoki Łysogór. Trasa niestety prowadzi nas skrajem Parku tuż przy otulinie i dosyć długo bez specjalnych atrakcji. Największa z nich jest widok lasu bukowego i przecinające szlak co jakiś czas żyłki strumyków. Po kilkugodzinnym marszu docieramy do Kakonina i lecimy na Łysicę. I tu już niedaleko do Świętej Katarzyny.

Trasę można rozszerzyć skręcając tuż przed Świętą Katarzyną przy pomniku Żeromskiego nieco na północ na Niebieski szlak. Tym sposobem kierujemy się w stronę Bodzentyna, szlak jest nieco zaniedbany bo rzadko uczęszczany, na trasie znajdą się nawet zabagnienia. Ale taka podróż daje nam dodatkowych 8 GOT czyli ponad 2 h marszu. Łącznie można się naprawdę nachodzić 35 GOT przy dziennej normie dla powszedniego turysty około 30.


 
Trasa nr 5. Królewskie Świętokrzyskie           15 GOT 4-6 h


Zamek góruje nad okolicą
Jest to troszkę utrudniona wersja znanego nam ze szkolnych wycieczek scenariusza. Zaczynamy spod Jaskini Raj. Możemy najpierw zwiedzić Muzeum Neandertalczyka, a następnie główną atrakcję czyli Raj. Po 45 minutowym zwiedzaniu wyruszamy na szlak. Z czarnego rowerowego przechodzimy w niebieski pieszy i idziemy w stronę Jaskini Piekło, o której słyszeliśmy przy okazji zwiedzania Raju. Po kilku kilometrach kluczenia lasem docieramy do celu chwilę oglądamy i możemy iść w stronę Chęcin. Tam czeka na nas wspaniale górujący nad okolicą Zamek Królewski. Mam nadzieję, że w tym sezonie już w pełni otwarty.



Trasa nr 6. Suchedniów                od 4 do 28 GOT


Wszyscy miłośnicy przyrody powinni wybrać się na tę trasę. Długość jest zróżnicowana w zależności od tego jak bardzo ją lubimy. Możemy zacząć np. przy PKP w Zagańsku i stąd skierować się do Słynnego Dębu Bartek, niestety był ostatnio dewastowany. Na tym lub powrocie do kolei może się skończyć nasza wycieczka, ale szukających większych wrażeń kierując się na północ zielonym szlakiem dojdą do Suchedniowsko-Oblęgorskiego Parku Krajobrazowego. Można tu zrobić naprawdę porządną trasę lub pętlę spacerując po pięknych tętniących życiem lasach. Jej długość zależy tylko od nas!



Trasa nr 7. Bezludzie           23 GOT 7-8 h


Jeżeli chcecie doznać prawdziwego bezludzia w górach to zapraszam was do przejścia pasmem Jeleniowskim i związanym z nim Jeleniowskim Parkiem Krajobrazowym. Wydawałoby się, że tak bliska Nowej Słupi cześć Gór Świętokrzyskich jest chociaż trochę eksploatowany ale nic bardziej mylnego, Święty Krzyż i Łysica wysysają wszystkich turystów w okolicy. Kiedyś razem z bratem powziąłem chęć zaatakowania tego przejścia. Zaczynamy w okolicach Baćkowic i kierujemy się na szlak czerwony, który prowadzi nas cały czas, przed dobrym wejściem w góry na dosyć ostrym zakręcie mijamy cmentarz z pierwszej wojny światowej i w sumie to tyle z atrakcji. Szlak wydaje się ładnie zrobiony i dosyć prosty, ale gdzieś w ¾ nam się zaczynał lekko urywać w dosyć niezłej gęstwinie, więc było trochę łojenia na przypał. Po perypetiach z końcówką szlaku wychodzimy na ostatnią prostą i możemy skierować się w stronę Nowej Słupi lub nieco dalej na Chełmową Górę by podziwiać stanowiska ekologiczne w postaci ogromnych mrowisk. Przyznam się, że szedłem tą trasą w środku lipca i spotkaliśmy tam późnym popołudniem, aż całą jedną osobę z pobliskiej wioski, która robiła trening biegowy przez las.




Trasa nr 8. Wokół Starachowic                 18 GOT 5-7 h


Trasę zaczynamy w okolicach Starachowic przy tamie Zalewu Lubianka. Podziwiamy malowniczy widok i pieniącą się pod nami wodę i ruszamy przez las. Tu podróżując trasami Sieradowickiego Parku Krajobrazowego mamy 2 opcje. Możemy np. pójść w stronę Wąchocka by obejrzeć klasztor cystersów, po czym wracamy z powrotem do Starachowic tą samą lub skróconą drogą. Drugą opcją jest wejście głębiej w las by przekonać się w jakich warunkach spotykali się partyzanci Ponurego na Wykusie i też zawracamy się do punktu wyjścia.
 

Czytaj dalej »

środa, 4 marca 2015

"Ponury" Wykus

Świeżo po Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych chciałbym przybliżyć wam historię największego zgrupowania partyzanckiego II wojny światowej w regionie Świętokrzyskim na tzw. Wykusie.


Na Wykusie

 

W lasach pomiędzy linią Starachowic i Wąchocka, a wioskami od strony Łysogór znajduje się wzniesienie Płaskowyżu Suchedniowskiego o wysokości 326 m n.p.m., główny węzeł szlaków nizinnych. Na zboczach góry znajduje się rezerwat przyrody Wykus, którego przedmiotem ochrony jest część rzeki Lubianki z malowniczymi zboczami, wąwozami i zespołami leśnymi.

Wykus ze względu na swoje położenie niejednokrotnie stanowił bazę polskich partyzantów. Podczas powstania styczniowego stacjonowali tu powstańcy dowodzeni przez Mariana Langiewicza. W trakcie II wojny światowej znajdowały się tu obozy żołnierzy polskiego podziemia, najpierw pod dowództwem mjr Henryka Dobrzańskiego "Hubala", później Zgrupowania Partyzanckie AK "Ponury" – por. cc. Jana Piwnika "Ponurego". 


15 września 1957 r. w miejscu gdzie obozowali w czasie wojny partyzanci odsłonięto kapliczkę z obrazem Matki Boskiej Bolesnej, upamiętniającą poległych w walce o Ojczyznę. Na jej ścianach są umieszczone pseudonimy 123 poległych podczas wojny żołnierzy. Kapliczka otoczona jest murem, na którym obecnie umieszczonych jest już kilkaset tabliczek z nazwiskami zmarłych żołnierzy zgrupowań "Ponurego" i "Nurta". 
Wykus na mapie - znalezione www.garnek.pl

Do dziś w lasach dookoła Wykusu znajdują się liczne mogiły partyzanckie. Jest to miejsce bardzo ważne dla świadomości historycznej społeczności lokalnych, każdego roku, w drugą sobotę czerwca, na Wykusie organizowane są uroczystości upamiętniające poległych żołnierzy Zgrupowań Partyzanckich AK "Ponury". Organizatorami uroczystości są Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej – Środowisko Świętokrzyskich Zgrupowań AK "Ponury-Nurt" oraz Związek Harcerstwa Rzeczypospolitej Obwód Świętokrzyski. Od pewnego czasu uczestniczą w nich przedstawiciele władz wojewódzkich i poczty sztandarowe świętokrzyskiej policji. 











Major „Ponury”



Jan Piwnik "ponury" -znaleziono www.polska-zbrojna.pl
Jan Piwnik „Ponury” – jeden z najbardziej znanych ludzi regionu Kieleckiego. Miał to szczęście, że część swojej młodości spędził w jeszcze wolnej ojczyźnie. Przed wojną pracował w policji Państwowej. Niestety nie zbyt długo, bo po 5 latach wybucha II wojna światowa. W wojnie obronnej 1939 r. uczestniczył jako dowódca kompanii w Zmotoryzowanym Batalionie Policji. Pod koniec września 1939 zaczął wycofywać się ze swoim pododdziałem ze Śląska w kierunku granicy polsko-węgierskiej. Po ucieczce w marcu 1940 r. z obozu internowania na Węgrzech, dostał się do Francji, gdzie wstąpił do pułku artylerii, został niedługo dowódcą baterii artyleryjskiej. Kiedy w czerwcu 1940 r. Francja skapitulowała, „Ponury” na czele oddziału skupiającego rozbitków z różnych polskich jednostek, na jednym z ostatnich statków przedostał się do Wielkiej Brytanii. Tam brał udział w wielu kursach walki konspiracyjnej i spadochronowych. Następnie w 1941 został wcielony do cichociemnych i awansowany do stopnia porucznika.


Nocą z 7 na 8 listopada został zrzucony do Polski w ramach pierwszego lotu cichociemnych. Pierwotnie przydzielony do komórki Oddziału V Komendy Głównej ZWZ-AK, zajmującej się sprawami odbioru zrzutów lotniczych. Koordynował wszystkie sprawy związane z przyjmowaniem kolejnych grup cichociemnych. Następnie zgodnie z własnym życzeniem 13 czerwca 1942 r. objął dowództwo II odcinka "Wachlarza" w Równem. Jednakże krótko po tym został aresztowany wraz z Janem Rogowskim ps. "Czarka" przez żandarmerię niemiecką w drodze na akcję w Zwiahlu. Po 4 miesiącach uciekł z więzienia i dotarł pieszo do Warszawy. Po krótkim odpoczynku i dojściu do zdrowia po przebytej czerwonce otrzymał funkcję inspektora i prowadził szkolenia z zakresu dywersji. 





1.Mgła schodzi z lasu, panie majorze

Mrok się podnosi z chaszczy jak ptak

Już się szkopy nie tułają po borze

Nie jednego przez noc trafi szlag

Jutro do wsi pewnie zejdziemy

Pies nie szczeknie - przecież my swoi

U mej matuli cokolwiek zjemy

Potem nas śpiewem do snu ukoi



I dobrze odpoczniem, nim odejdziem w góry

Lecz co pan major, taki ponury?



2. Do diabła ze śmiercią, panie majorze

Pan z nią szedł w trzydziestym dziewiątym

Potem trza było się z wojskiem łączyć

I miecze ostrzyć daleko za morzem

Myśmy czekali bo wodza brakło

Lichy to zwierz co walczy bez oka

Pisma przysłali i słowo się rzekło

I biały orzeł z góry spikował



I w piersi wroga wbił swe pazury

Lecz co pan major taki ponury?



3. To nie był taki zwyczajny bój

Lufa się zgrzała jak bramy do piekła

Mocno się wrzynał w kieszeni nabój

A każda chwila się w wieczność wlekła

Strasznie pan dostał, panie majorze

Jak mi Bóg miły-nie mogło być gorzej

Krew się przelała przez głębokie rany

Archanioł Gabriel otworzył bramy



Pozdrówcie ode mnie Świętokrzyskie góry

Szepnął i skonał major Ponury


Skonał i odszedł, odnalazł swe góry

Sercem bohater - major Ponury


Świętokrzyska Partyzantka



Partyzanci ze zgrupowania Ponury - znalezione www.wikipedia.pl
Z uwagi na działalność w Kieleckiem coraz większej liczby bandyckich grup w marcu 1943 r. KG AK wyraziła zgodę na powołanie oddziału partyzanckiego. W połowie maja J. Piwnik formalnie przyjął funkcję dowódcy Zgrupowań Partyzanckich AK "Ponury". W krótkim czasie stworzył oddział liczący ok. 100 ludzi. 4 czerwca został też mianowany komendantem "Kedywu" Okręgu V Radomsko-Kieleckiego AK. W tym czasie bazą wypadową zgrupowań stał się właśnie nasz Wykus. J. Piwnik był świetnym dowódcą i niezłym cwaniakiem. W niemieckiej fabryce uzbrojenia w Suchedniowie z jego inicjatywy została zapoczątkowana tajna produkcja kopii angielskich stenów, w celu dozbrojenia partyzantów. Latem jego zgrupowania z powodzeniem przeprowadziły szereg akcji dywersyjnych i ataków na obiekty niemieckie, likwidowały też konfidentów, rozprawiały się z bandami rabunkowymi. Ponadto prowadz szkolenie rekruckie z naciskiem na dywersję, minerstwo, opanowanie znajomości broni. Ludność Kielecczyzny uznawała J. Piwnika za przedstawiciela władz i zwracała się do niego m.in. z prośbami o rozwiązywanie sporów sąsiedzkich.

19 lipca zgrupowanym na Wykusie partyzantom J. Piwnika udało się ujść przed pierwszą niemiecką obławą. Pod naciskiem Komendy Okręgu J. Piwnik podzielił swoje zgrupowania, zaś sam w sierpniu oddał się do dyspozycji Komendy Okręgu. 16 września ponownie zarządził koncentrację na Wykusie, aby uroczyście wręczyć żołnierzom sztandar zgrupowań, który ufundowała miejscowa ludność. Jednakże na kilka dni wcześniej dowiedział się o planowanej przez Niemców kolejnej obławie. Nie odwołał jednak koncentracji, gdyż przygotował na wroga zasadzkę. W rezultacie Niemcy odnieśli duże straty, a partyzanci 19 września zgrupowali się na Łysicy. Kilkanaście dni później złożył prośbę o zwolnienie go z funkcji szefa okręgowego Kedywu. Na 28 października wyznaczył ostatnią przed rozłączeniem oddziałów koncentrację zgrupowań. Tym razem Niemcy także przeprowadzili obławę, zadając jednak spore straty partyzantom. Wszystko wskazywało na to, że Niemcy doskonale wiedzieli nie tylko o miejscu i czasie koncentracji, ale nawet o sposobie rozstawienia placówek. Wbrew dotychczasowym zwyczajom, weszli do lasu w nocy i przesiedzieli w nim aż do rana w bezpośredniej bliskości partyzanckiego obozowiska, ktoś z podkomendnych Piwnika musiał dawać cynk. Oczywiście niedługo znaleziono zdrajcę.
Kapliczka na Wykusie - znaleziono www.świetokrzyskipn.org.pl

Po kilku następnych wypadach Piwnik dowiedział się nieoficjalnie, że dowódca Okręgu złożył wniosek dyscyplinarnego zdjęcia go z dowodzenia zgrupowań z powodu narażania ludności cywilnej na represje niemieckie po brawurowych, a – jego zdaniem – niepotrzebnych akcjach, m.in. po pierwszej pacyfikacji Michniowa. 2 stycznia 1944 r. J. Piwnik otrzymał odpis stosownego rozkazu Komendanta Głównego AK. 

 

 

 

 

Okręg Nowogródek - prawie koniec



Jednak nie był to koniec partyzanckiej kariery Piwnika. Na wiosnę 44’ obejmuje dowództwo kompanii szczuczyńskiej Nadniemeńskiego Zgrupowania Partyzanckiego. Jana Piwnika mianowano 1 maja dowódcą VII batalionu, który po miesiącu istnienia przekroczył stan 700 ludzi. Okres maja i początku czerwca Ponury poświęcił na sprawy organizacyjne i drobne starcia z Niemcami. Był doskonałym taktykiem i gospodarzem, stworzył m.in. bazy żywnościowo-zaopatrzeniowe dla swojego oddziału, w których gromadził prowiant dla wojska ściągane sprawiedliwie od okolicznych mieszkańców. Zorganizował też szpital partyzancki. W połowie czerwca przyszedł rozkaz realizacji akcji "Burza". Bataliony działające w rejonie Lidy miały uderzyć na umocnienia niemieckie na granicy, tzw. "stützpunkty", czyli umocnione stanowiska oporu odległe od siebie o 10-12 km. Piwnik uznał, że dla zdobycia niemieckiego umocnienia wystarczy jedna kompania, tym bardziej że wzmocniono ją cekaemem i garłaczem. Dwie pozostałe kompanie rzucił na zastawienie zasadzek, gdyż od strony Mazowsza mogła przybyć niemiecka odsiecz. Niemcy zostali rozgromieni przy praktycznie żadnych stratach po stronie polskiej. Zdobyto dużo broni zarówno w punkcie umocnienia, jak i w akcji dodatkowej 3. kompanii, rozłożonej w zasadzce przy szosie z Nowego Dworu. Apetyt rósł w miarę jedzenia, 16 czerwca zaatakowano kolejny stützpunkt pod wsią Jewłasz, okazało się, że to ostatni bój Ponurego, który poległ podczas ataku. Przed śmiercią miał wyszeptać do znajdującego się przy nim lekarza: Powiedz żonie i rodzicom, że ich bardzo kochałem, i że umieram jako Polak... I pozdrówcie Góry Świętokrzyskie... Pochowano go na cmentarzu w niedalekiej Wawiórce. Jego szczątki zostały w 1987 r. przeniesione do klasztoru cystersów w Wąchocku, a w czerwcu 1988 uroczyście pochowane w klasztornej ścianie, co poprzedziły trzydniowe uroczystości pogrzebowe.



Ciekawostki

 


  • Jan Piwnik od 1990 r. jest patronem Policji świętokrzyskiej. Od 2002 r. policjanci, którzy wykazali się szczególnym poświęceniem i zaangażowaniem w wykonywaniu swoich obowiązków na rzecz bezpieczeństwa obywateli, odznaczani są Odznaką Zasługi imienia mjr. Jana Piwnika "Ponurego", nadawanym przez Kapitułę Odznaki.
  • Jego imieniem nazwano też wiele drużyn harcerskich oraz ulice w kilku miejscowościach, m.in. we Wrocławiu, Kielcach, Krakowie, Łodzi i Skarżysku-Kamiennej, Bydgoszczy oraz Gimnazjum Publiczne w Bodzentynie.
  • W rodzinnych Janowicach istnieje Izba Pamięci, w której zgromadzone są pamiątki rodzinne oraz przedmioty, których używał Piwnik podczas swojej działalności partyzanckiej. Przed domem znajduje się natomiast głaz z metalową tablicą podającą jego krótką biografię. Jego pomnik znajduje się też na rynku w Wąchocku.

źródła: www.wikipedia.pl
            http://ponury-nurt.blogspot.com/
Czytaj dalej »