środa, 6 maja 2015

Orle Gniazda


Pewnie wiele z was słyszało powiedzenie, że Kazimierz Wielki zastał Polskę drewnianą a zostawił murowaną. Właśnie m.in. za jego czasów powstało wiele Jurajskich Warowni. Monarcha ten dbał o to aby państwo Polskie miało silną sieć umocnień pozwalającą na komunikację pomiędzy sobą oraz obronę granic. Właśnie Jura Krakowsko-Częstochowska była jednym z miejsc, w którym masowo powstawały zamki. Z jednej strony było to koniecznością ze względu na przebiegającą niedaleko granicę z Królestwem Czech, a z drugiej strony wyżynny krajobraz oraz wapienne skały i ostańce nadawały się idealnie do wybudowania systemu twierdz. Większość z nich powstał na przełomie XII i XIV w i niestety ze względu na różnorakie wojny i grabieże okolicznej ludności nie przetrwały w dobrym stanie do dzisiejszych czasów. W wielu przypadkach powtarza się scenariusz upadku zamku przy okazji potopu szwedzkiego. Różnorakich ruin, baszt i umocnień jest multum. Nasi monarchowie zadbali o to, aby w średniowieczu tworzyły dosyć szczelny pierścień, dlatego poszczególne obiekty znajdują się co kilkanaście do kilkudziesięciu kilometrów. Ze względu na swoją historię oraz położenie, został utworzony w tym miejscu Szlak Orlich Gniazd, najdłuższy szlak pieszy w Polsce ma długość około 160 km. Jako, że jest to szlak magistralny tego makroregionu jest on oczywiście koloru czerwonego. Chciałbym wam przybliżyć nieco wybrane twierdze, oczywiście każdą z nich można by było rozebrać na części pierwsze pod względem historii, architektury oraz legend, ale do tego polecam zagłębić się w specjalistycznych portalach np. http://www.zamkipolskie.com/index.html .


Zamek Ogrodzieniec


znaleziono www.zamkipolskie.com

Jest to największa i najlepiej zachowana twierdza średniowiecznej Małopolski. Pierwsze umocnienia stanęły tu za panowania Bolesława Krzywoustego, jednakże niedługi najazd tatarski zrównał je z ziemią. Na ich miejscu w połowie XIV wieku zbudowano zamek gotycki - siedzibę rodu rycerskiego Włodków Sulimczyków. Warownia była doskonale wkomponowana w teren, z trzech stron osłaniały ją wysokie skały, a obwód zamykał kamienny mur, wjazd prowadził wąską szczeliną między skałami. Arkadowy dziedziniec główny zamku jest przepiękny, ze wszystkich stron otoczony wysokimi kamiennymi murami z otworami okiennymi. Kiedyś zdobiły je jeszcze krużganki, ale nic już z nich niestety nie zostało. 





znaleziono www.zamkipolskie.com
W najniższych i najwyższych kondygnacjach urządzono pomieszczenia gospodarcze oraz komnaty służby. Sale reprezentacyjne znajdowały się na drugim piętrze. W narożniku płd.-wsch. stoi potężna cylindryczna wieża. Od południa dobudowany jest budynek zwany Kurzą Stopą. Dolne jego kondygnacje zajmowały kazamaty ze strzelnicami, a powyżej była komnata zwana białogłowską, a jeszcze wyżej bogata sala balowa z przedsionkiem z piękną renesansową umywalką. W skrzydle zachodnim stoi wysoka wieża z machikułami, w części mieszkalnej pod dawną sypialnią odkryto tam tajny pokoik bez okien. W tej części zamku znajduje się drugi dziedziniec - dolny. Kolejny dziedziniec - mały, mieści się w skrzydle południowym. Od strony płd.-wsch. zamek był broniony przez wczesną formę bastionu - beluard. Następnie zamek przechodził przez ręce wielu krakowskich możnowładców. W czasie Potopu Szwedzkiego został bardzo zniszczony, tym samym stracił na znaczeniu. Podupadł do tego stopnia, iż jeden z ostatnich właścicieli zaczął sprzedawać Żydom budulec kamienny. Po wojnie obiekt znacjonalizowano, a w latach 1949-73 przeprowadzono kompleksowe zabiegi, zmierzające do zabezpieczenia jego murów w formie trwałej ruiny. Prace konserwatorskie, zmierzające do zachowania zamczyska w formie trwałej ruiny i udostępnienia go dla zwiedzających, rozpoczęto w 1949, a ukończono w 1973 roku.

znaleziono www.zamkipolskie.com
Zdaniem niektórych badaczy zjawisk paranormalnych Zamek Ogrodzieniec jest miejscem nawiedzonym, gnieżdżą się tu siły mroczne i potężne. Słynny Czarny Pies z Ogrodzieńca pojawia się niekiedy nocami, biegnąc po murach i wokoło ruin zamku. Wedle relacji osób, które miały okazję widzieć owo widmo, jest to czarny pies, wielkością znacznie przekraczający normalne zwierzę, jego oczy płoną, a biegnąc ciągnie za sobą ciężki łańcuch. Zjawa ma ponoć być duszą kasztelana krakowskiego Stanisława Warszyckiego. Co ciekawe - kasztelan straszy także niedaleko ruin zamku w Dankowie jako jeździec bez głowy. Byłem tam zimą niestety nie był udostępniony do zwiedzania, ale pierwsze wrażenie nie rzuciło mnie na kolana. Na jurze znalazłem ciekawszy zameczek
.





Zamek Olsztyn


widok z wieży starościnej na zamek
To średniowieczny zamek królewski z połowy XIII w., malownicze ruiny twierdzy efektownie górują nad miasteczkiem Olsztyn. Rozciągają się na dość dużym obszarze, na stromym wzniesieniu. Zamek był prawdziwą twierdzą nie do zdobycia. Rzuca się w oczy charakterystyczna ponad 20-o metrowa wieża - stołp, pod którą osadzano więźniów skazanych na śmierć głodową. Główną jej funkcją była oczywiście obrona i obserwacja okolicy. Dwie wieże mieszkalne razem z dwoma dziedzińcami tworzyły zamek górny. Na wschód od niego znajdował się zamek dolny z majdanem gospodarczym otoczony murem o grubości 2 m. Nieco dalej na południe stoi niższa czworoboczna wieża obserwacyjna zwaną starościńską lub sołtysią. Zaskakująca jest grubość jej murów wynosząca aż 4-4,6 m, co jest niespotykane na polskich ziemiach. Między nią a zamkiem górnym utworzono w XVI wieku podzamcze. Całość otaczał gruby mur obwodowy i piękne skałki o różnych rozmiarach.

Podobno pod  całym wzgórzem zamkowym istnieje bardzo rozgałęziona sieć tuneli, ale obecnie nie ma do nich wejścia. Z zamkiem związanych jest dużo miejscowych opowieści, posiada on ponoć podziemne połączenie z klasztorem jasnogórskim, a w podziemnych rzekach można zobaczyć pływające złote kaczki. Z zamkiem związana jest także legenda o zjawie błąkającej się po zamku w ciemne noce. Jest to duch Maćka Borkowica – poznańskiego, przeciwnika polityki króla Kazimierza Wielkiego. Powołał on konfederacje wymierzoną w monarchę. Wygnany z kraju po 4 latach powrócił i nadal przeciw niemu spiskował. W końcu został schwytany w Kaliszu i skazany na śmierć głodową w lochach pod główną wieżą zamku olsztyńskiego. Więzień otrzymywał dziennie tylko dzban wody i wiązkę siana. Podobno wytrzymał tak 40 dni, a jego jęki i przekleństwa słychać było w całym zamku. Inna legenda nawiązuje do faktu historycznego i mówi o płaczu dziecka, który można usłyszeć w wietrzne wieczory koło zamku. Podczas oblężenia zamku w 1587 r. przez Maksymiliana Habsburga pochwycony został syn burgrabi Olsztyńskiego - Kacpra Karlińskiego. Gdy Polacy zawzięcie bronili się Maksymilian kazał postawić na pierwszej linii porwane dziecko. Burgrabia Karliński obiecał królowi polskiemu bronić zamku do upadłego toteż gdy Austriacy byli już blisko, pierwszy podpalił lont armatni. Zamek został obroniony, a wśród ciał wrogów znaleziono ciało jego dziecka. Po tej tragedii burgrabia zaszył się w pokutnej celi, szukając ukojenia w modlitwie zmarł na Jasnej Górze. 




Zamki Mirów i Bobolice


Ruiny Bobolic znaleziono www.zamki.res.pl
Są to jedne z najstarszych zamków na szlaku Orlich Gniazd, powstałe za czasów Kazimierza Wielkiego. Zamek mirów usytuowany jest w bardzo malowniczej okolicy - dookoła rozpościerają się tzw. Skały Mirowskie. Posiada charakterystyczny strzelisty i surowy gotycki kształt. Ocalała część górna zamku i fragment dolnej. Do górnej nie ma jednak dostępu ze względu na zawalenie się ścian. Do niedawna można było wejść do zachowanych komnat zamku dolnego, ale obecnie wejście jest zakratowane. Podziwiać można jednak wspaniałe kamienne mury i wieżę. W murach zachowały sie gotyckie okna i otwory strzelnicze. Kiedyś wjazd prowadził od strony południowej przez niezachowany duży majdan gospodarczy. Całość otoczona był również już nie istniejącym murem obwodowym, przed którym znajdowała się fosa. Wzgórze zamkowe nie jest obrośnięte drzewami, więc można go dojrzeć już z daleka pośród malowniczych skałek. Obecnie, po przejściu w prywatne ręce jest konserwowany i można go oglądać tylko z zewnątrz. 

W Bobolicach jest moc - znaleziono www.jurainfo.pl
Idąc 1,5 km na zachód ścieżką wzdłuż skałek docieramy do zamku Bobolickiego. Do niedawna były to tylko niewielkie, ale robiące wrażenie ruiny zamku położone na dość stromym wzniesieniu. Warownia była doskonale dopasowana do ukształtowania terenu. Ocalał tylko górny zamek a konkretnie część mieszkalna z pozostałościami baszty na północno-wschodnim narożu. Kiedyś do zamku prowadził most zwodzony ponad suchą fosą, a całość otaczały mury z blankami. Od strony południowej do budynku zamkowego przylegała druga mniejsza baszta z kopułą. Natomiast poniżej od tej strony stała czworoboczna wieża bramna broniąca przedzamcza, która obecnie została zrekonstruowana wraz z murem obwodowym. Z zamku rozciąga się rozległy widok na całą okolicę. Kilka lat temu ruiny zaczęły zmieniać swoje oblicze, ponieważ kupił je jeden z senatorów i przeprowadzał powolną odbudowę. Dziś zamek jest już w pełni zrekonstruowany, częściowo na podstawie fantazji autora projektu, ponieważ pierwotny wygląd budowli nie jest znany. Jest to ewenement na Jurze.

Z zamkami związana jest legenda o dwóch braciach, z których jeden władał zamkiem w Bobolicach, a drugi w Mirowie. Bracia byli ze sobą bardzo zżyci, nie mogli się bez siebie obejść. Pewnego razu przybył posłaniec królewski i wezwał władcę Bobolic do wzięcia udziału w wojnie na Rusi. Drugi brat postanowił o chlebie i wodzie oczekiwać na powrót brata. Ten wrócił ze skarbami i piękną dziewczyną, w której zakochał się i pan Mirowa. Skarbami się podzielili, a o tym kto poślubi dziewczynę miało zadecydować ciągnięcie losu. Wygrał brat z Bobolic. Od tej pory braterska miłość się skończyła. Pan Mirowa nie dawał za wygraną, tym bardziej że dziewczyna pokochała właśnie jego. Gdy władca Bobolic opuszczał zamek, jego żona i brat spotykali się w podziemiach łączących oba zamki. Gdy rzecz się wydała, pan Bobolic zabił brata, a żonę zamurował w lochach.

Ostrężnickie ruiny


Rekonstrukcja zamku - znaleziono www.janow.pl
Kompletnie zrujnowany tajemniczy zamek, o którym nie ma żadnych informacji w kronikach. Znajduje się w lesie na wzgórzu ze skałą. Z zamkiem sąsiaduje inna wapienna skała z jaskinią, która łączyła się z nim korytarzami. W 1386 roku Wojciech z Potoka herbu Jelita – właściciel Potoku, występuje jako rycerz w świcie księcia Władysława Opolczyka, gdy ten odwiedzał swoje opolskie posiadłości w Woźnikach. Wojciech był właścicielem Potoka, Trzebniowa oraz Mokrzeszy i on prawdopodobnie zaczął budowę zamku na Ostrężniku , być może na polecenie i za pieniądze księcia Władysława. Obiekt składał się kiedyś z zamku górnego i dolnego, z jednym lub dwoma podzamczami oddzielonego głęboką nawodnioną fosą. Część dolna otoczona była wałami z palisadą. Prowadziły przez nie prawdopodobnie dwa wjazdy do zamku dolnego od strony płd.-wsch. i płd.zach. Zamek górny z budynkiem mieszkalnym otoczony był murem i posiadał na pewno jedną wieżę od południa wysuniętą poza lico murów o wymiarach 6x9 m. Druga wieża mogła być dostawiona do budynku mieszkalnego. Obecnie jedyne co pozostało z warowni to skała na której był zbudowany zamek górny oraz niskie mury, pozostałości wieży, budynku mieszkalnego i muru obwodowego. Niegdyś jego obwód wynosił 144 m. Grubość murów waha się między 1,6 do 2,2 m. Poza tym są jeszcze drzwi do zakrystii kościoła w Złotym Potoku, które wg podań pochodzą z warowni. Najprawdopodobniej zamek na Ostrężniku funkcjonował krótki okres i został zburzony w 1391 r. przez ekspedycję karną wysłaną z Krakowa przez króla Władysława Jagiełłę przeciwko księciu Władysławowi Opolczykowi, który trudnił się również rozbojem (raubritterstwem) i na jego polecenie zaufany rycerz Wojciech z Potoka, za pomocą swoich ludzi grabił karawany kupieckie ciągnące tutaj bursztynowym szlakiem z Gdańska przez Kalisz do Krakowa, a stąd wzięły się podania o zbójnikach na zamku.

Jaskinia Ostrężnicka - znaleziono www.janow.pl
Pewna legenda związana jest z jaskinią Ostrężnicką. Mówi o chłopcu, który znalazł głęboko w jaskini skarb. Wcześniej nikt się tam nie zapuszczał bo podobno skarbu pilnował sam diabeł. Wnętrze jaskini było wtedy zagrodzone masywnymi wrotami, które zatrzasnęły się nagle za wychodzącym chłopcem i przycięły mu piętę. Od niego ma wywodzić się miejscowa rodzina Piętaków. Przyznam się, że przy okazji wizyty na Ostrężniku byłem też w jaskini. Wydawał się dosyć bezpieczna jeżeli ko muś nie przeszkadza czołganie. Jakiś czas temu mówiono w mediach, że w jaskini Ostrężnickiej przysypało turystę. Dlatego należy bardzo uważać przy chodzeniu po takich obiektach.

Ogólnie polecam Zamki Jurajskie ciężko jest mi ocenić poszczególne, ogólnie z większością z nich wiążą się ciekawe historie i  można w nich poczuć klimat. Moja ocena 8/10

Czytaj dalej »

wtorek, 21 kwietnia 2015

Kraina jaskiń


 Jurajski kras


Jak już pisałem w poprzedni artykule Jura nosi swą nazwę od tego, że większość skał z których się składa pochodzi mniej więcej z tego okresu geologicznego. 

Jaskinia - znaleziono www.garnek.pl
Gdybyśmy się cofnęli na ten teren kilka milionów lat okazałoby się, że jesteśmy na dnie dużego ciepłego morza. W tym właśnie akwenie pływało mnóstwo skorupiaków i innych stworzeń, które gdy umierały tworzyły wapienne pokłady skalne. Z upływem lat morze wyschło, ale wapienie pozostały, a jako skały organiczne są bardzo podatne na erozję zwaną krasem. Form krasowych jest wiele, ale najciekawszymi z nich są jaskinie, których na jurze Krakowsko-Częstochowskiej jest zatrzęsienie. W większości literatury znajdziemy nazwanych i sklasyfikowanych około 150 jaskiń, ale biorąc po uwagę, że na terenie wyżyny Krakowsko-Czestochowskiej jest dużo więcej małych jaskinek głębokości do kilku metrów tzw „schronisk” liczba ta urosnąć może nawet dziesięciokrotnie. Jaskinie stanowiły doskonałe schronienie dla ludzi pierwotnych, odkryto w nich pierwsze ślady występowania człowieka na terenach Polski. Niestety działalność początkowo na potrzeby przemysłowe, a później pseudoturystów spowodowało, że w wielu przypadkach piękna szata naciekowa uległa nieodwracalnemu zniszczeniu. Mimo tego warto poznać tajemnicze, ale też niejednokrotnie również bardzo niebezpieczne czeluście jaskiniowe. Przy zwiedzaniu takich miejsc pamiętajmy zawsze o zachowaniu szczególnej ostrożności, latarce i powiadomieniu kogoś gdzie się wybieramy. W Ojcowskim Parku Narodowym  we wszystkich jaskiniach oprócz udostępnionych do zwiedzania obowiązuje zakaz wstępu. Ze względu na duże zagrożenie przy zwiedzaniu odnotowuje się rocznie wiele wypadków śmiertelnych, osoby niedoświadczone w tego typu wyprawach oraz bez odpowiedniego przygotowania nie powinny ryzykować życia.  Ze względu na te fakty powołano na terenie Jury jednostkę Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratowniczego! Co ciekawe jest to jedyna Grupa GOPR w Polsce, która w swoim składzie ma także kobiety.

Dla jaskiń powstała nowa gałąź turystyki jaskiniowej i fortyfikacyjnej, a kluby speleologiczne zrzeszają wiele osób z całej Polski. Przyznam się wam, że mam znajomego grotołaza z warszawskiego klubu speleologicznego i rzeczywiście jego opowieści o kilkudniowych wyprawach do „dziur” są często niesamowite. Często samo szukanie jaskini zajmuje więcej czasu niż wycieczka po niej, ludzie schodząc na klika dni pod ziemię biorą ze sobą tylko niewielki ekwipunek, a przy dłuższych wyprawach np. wpatrują się co jakiś czas w kolorową linkę, bo po kilku dniach samej szarości receptory odpowiedzialne za rozpoznawanie kolorów mogą przez jakiś czas nie działać po wyjściu z podziemi. 

Trochę statystyki


Ciekawostką jest to, że liczba jaskiń systematycznie rośnie, co może wydawać się dość dziwne, przecież teren ten jest gęsto zamieszkały, a rzesze turystów zwiedzają go każdego roku. Dla przykładu w latach 1985-99 liczba jaskiń przekraczających 40 m długości wzrosła z 81 do 123, a więc ponad 50%. Co ciekawe w ostatnich latach odkryto wiele z największych jaskiń jurajskich (łącznie z najdłuższą na tym terenie, także w jaskiniach znanych wcześniej odkryto nowe korytarze. Ogólnie przez 15 lat długość korytarzy w jaskiniach tego terenu dłuższych niż 40 m wzrosła z 10,566 km do 16,176 km. Choć teren ten jest obecnie poligonem szkoleniowym głównie dla początkujących grotołazów przed wyprawami do dużych i trudnych jaskiń tatrzańskich, to i tu zdarzają się cały czas ciekawe odkrycia.

Najdłuższe jaskinie na Jurze:
  1. Jaskinia Wierna - 1027 m długości
  2. Jaskinia Wierzchowska Górna w Wierzchowiu - 975 m długości
  3. Jaskinia Brzozowa - 645 m długości
  4. Jaskinia Szachownica I - 600 m długości
  5. Jaskinia Twardowskiego - 500 m długości
Najgłębsze jaskinie na Jurze:
  1. J. Studnisko w Sokolich Górach - 75,5 m głębokości
  2. Jaskinia Szeroki Aven - 59 m głębokości 
  3. Jaskinia Januszkowa Szczelina - 56 m głębokości
  4. J. Piętrowa Szczelina w Niegowej - 45 m głębokości
  5. Jaskinia Błotna - 42 m głębokości
Jaskinie udostępnione turystycznie na Jurze:
  1. Jaskinia Wierzchowska Górna w Wierzchowiu
  2. Jaskinia (Grota) Łokietka w Ojcowie
  3. Jaskinia Ciemna w Ojcowie
  4. Jaskinia Nietoperzowa w Jerzmanowicach
  5. Jaskinia Smocza Jama w Krakowie

Najciekawsze dziury


Poniżej przedstawiam charakterystykę wybranych Jaskiń udostępnionych do zwiedzania.


Łokietek w jaskini - www.wikipedia.org.pl
Jaskinia Łokietka : znajduje się w szczytowej partii Góry Chełmowej w Ojcowskim Parku Narodowym. Jest to jedna z najbardziej znanych jaskiń w Polsce, będąca jednym z symboli Ojcowskiego PN. Znana szczególnie dzięki legendzie, mówiącej, że w tej jaskini ok. 1300 r. ukrywał się przyszły król Władysław Łokietek przed ścigającymi go wojskami króla czeskiego Wacława II. Według tradycji książę przebywał w niej ok. 6 tygodni wspierany przez miejscową ludność. Przed spenetrowaniem jamy przez wroga miała uchronić księcia rozpięta na wejściu do grotyi ogromna pajęczyna. Do wnętrza prowadzi głęboka rozpadlina, która po przeszło 20 m dochodzi do otworu właściwej jaskini. To właśnie w tej rozpadlinie według legendy pająk miał usnuć wielką pajęczynę, która uchroniła Łokietka przed zgubą. Z wdzięczności za uratowanie późniejszego króla stylizowana pajęczyna zdobi kratę chroniącą wejście do jaskini. Faktycznie rozpadlina jest pozostałością korytarza, w którym zapadł się strop. Mimo tego, że każde miejsce  wiązane jest z legendą o królu, to do dziś nie udało się ustalić, czy faktycznie tam przebywał. Łokietkowa podobnie jak większość jaskiń jurajskich posiada ubogą szatę naciekową, którą reprezentują głównie makarony i polewy. Na polewach można zaobserwować również żebra. W miejscach położonych wysoko, a więc niedostępnych zachowały się jednak również niewielkie stalaktyty. Ściany i strop wskazują na fakt intensywnego korzystania przy zwiedzaniu z pochodni i świec.


Nietoperze w jaskini - znaleziono www.plamkamazurka.blox.pl
Jaskinia Nietoperzowa : znajduje się w górnej części Doliny Będkowskiej i obecnie jest udostępniona do zwiedzania wyłącznie z przewodnikiem. Do wnętrza prowadzi duży otwór wygładzony przez wodę. Część przyotworowa zaczyna się głębokim wykopem powstałym w wyniku prowadzonych tu intensywnych prac archeologicznych. Dalej jaskinia dzieli się na dwa korytarze, z których w lewym na stropie pozostały silnie zabrudzone nacieki. W części łączącej główny ciąg jaskini z lewym korytarzem ukształtował się piękny wodospad naciekowy. Dalsze partie powstały na spękaniach skały charakteryzując się występowaniem licznych kominów. W stropie głębszych partii występują również kotły wirowe. Jaskinia nie posiada większych odgałęzień bocznych. W ostatnich latach w górnej części jednego z komór odkryto niewielki korytarzyk osiągalny po niezbyt trudnej wspinaczce niestety niedostępny dla turystów. Warto zwrócić uwagę na ściany, na których widoczne są ślady pierwotnego poziomu namuliska, które przez lata było tu eksploatowane. Do osobliwości jaskini należy zaliczyć komorę podpartą ogromnym słupem skalnym, sporo nacieków kalcytowych oraz ślady wymycia krasowego. Nazwa tej groty wzięła się od zamieszkującej ją dawniej w głębszych partiach dużej ilości nietoperzy - nocków dużych i podkowców małych. Występowały tu również gacki wielkouchy i nocki orzęsione. Niepokojące jest natomiast to, iż od pewnego czasu obserwuje się zmniejszenie liczebności tej grupy. Do znacznej degradacji jaskini i jej fauny przyczyniła się eksploatacja guana nietoperzy i namuliska jaskini w l. 1872-79, które wykorzystywano jako doskonały nawóz. Obecnie spotykane są tylko pojedyncze okazy nocków, a w okresie zimowym zamieszkują tu w ilościach hurtowych podkowce małe. Jako ciekawostkę można podać, że m.in. w tej jaskini nagrywano sceny do filmu „Ogniem i mieczem”


znaleziono www.geojura.pl
Jaskinia Wierzchowska Górna : jest to największa udostępniona do zwiedzania na Jurze jaskinia, znajduje się w Dolinie Kluczwody koło wsi Wierzchowie. Jaskinia posiada rozwinięcie poziome. Wejście do niej jest zabezpieczone kratami i stalowymi drzwiami, została wyposażona w oświetlenie elektryczne, ekspozycję niektórych znalezisk archeologiczno-speleologicznych, a w niektórych komnatach ustawiono rzeźby-rekonstrukcje zwierząt kopalnych (m.in. niedźwiedzia jaskiniowego). Wewnątrz panuje temperatura stała + 7.5 C. Jaskinia ta posiada system korytarzy, który plasuje ją na drugim miejscu pod względem długości na Jurze. Obiekt posiada trzy otwory wejściowe. Dwa położone są u podnóża skał, trzeci znajduje się wśród skałek na zboczu doliny. Już na samym początku zwiedzania pojawiają się pierwsze ciekawostki. Otóż strop sali przyotworowej posiada tzw. kotły wirowe, zagłębienia powstałe w wyniku wymycia skały przez wiry wody zalegającej obecne pustki skalne. Dno z kolei rozcina głęboka rynna denna, rozmyta przez wodę, która swobodnie wypływała z jaskini. Na ścianach występują tu jeszcze paprocie. Z końcowej części sali przy otworowej dwa otwory zamykane kratami prowadzą do Hali Wielkiej Dolnej. Jej długość przekracza 40 m, a szerokość waha się od 4 do 10 m, przy średniej wysokości 5 m. Jaskinia posiada bardzo dużą ilość różnych komór o zróżnicowanym wyglądzie. W czasie prowadzonych tam badania archeologicznych odkryto w niej szczątki lub ślady bytności prehistorycznych zwierząt, a także pra ludzi. Jaskinia ta prócz wielkości jest interesująca również ze względu na występowanie nacieków w różnych fazach życia, to znaczy są tu i nacieki martwe i nacieki ciągle rosnące młode i powstałe przed tysiącami lat. Poza tym występuje tu duża różnorodność ich typów co jest rzadkością na Jurze. W jej wnętrzu stwierdzono występowanie 5-ciu gatunków nietoperzy, ale największą grupę reprezentują podkowce małe. 

znaleziono www.getyda.pl

 
polecam portal: http://www.it-jura.pl/pl/jaskinie.php
Czytaj dalej »

wtorek, 14 kwietnia 2015

Wyżyna Krakowsko-Częstochowska

Moi Kochani zgodnie z obietnicą czas odkryć nowe regiony Polski. Tak jak mówiłem zmęczyło mnie monotematyczne pisanie dotyczące jednej części. Teraz bede publikował po kilka artykułów dotyczących kolejnych regionów. Dziś chciałbym zapoznać was w ogólny sposób z jednym z najpiękniejszych części naszego kraju. Wyżyną Krakowsko-Częstochowską.



W drogę!


Znaleziono wikimedia.org.pl
Wyżyna Krakowsko-Częstochowska jest zwana także Jurą, ponieważ większość skał, które się tam znajdują pochodzi z okresów geologicznych od Jury, aż po Trzeciorzęd. Tym samym ten osiemdziesięcio kilometrowy pas ziemi pomiędzy Częstochową a Krakowem jest polską stolicą wapienia i zjawisk krasowych. Jest to raj dla wszystkich grotołazów, alpinistów i miłośników ciekawych utworów skalnych. Pomijając charakterystykę geologiczną regionu jest to także jedna z najatrakcyjniejszych turystycznie części kraju. Można tu uprawiać praktycznie każdy rodzaj turystyki zaczynając od standardowych wycieczek pieszych, poprzez turystykę konną, a kończąc na speleologii.

Krajoznawczo region też jest bardzo ciekawy, świadczy o tym chociażby utworzenie na tym terenie najdłuższego w Polsce szlaku turystycznego tzw. "Szlaku Orlich Gniazd". Jednakże mówiąc o orlich gniazdach, oczywiście nie mamy tu na myśli skupisk siedliskowych tych majestatycznych ptaków. Każdy z nas prawdopodobnie zna powiedzenie "Kazimierz Wielki zastał Polskę drewnianą, a zostawił murowaną" i właśnie rejon Jury jest bardzo silnie związany z tą postacią. Rzeczone "orle gniazda" to nic innego jak system zamków i wspomagających ich strażnic obronnych z przełomu XIII i XIV w strzegących granicy ówczesnej Polski przed najazdami Czechów od strony Śląska. Często są ustawione na wyżynnych wzniesieniach lub wapiennych skałach, w malowniczy sposób wykorzystują utwory skalne jako część obwarowań. Do największych zamków należą zamek Ogrodzieniec i Olsztyn. Z wielu warowni zostały tylko ruiny tak jak np. zamek Ostrężniki czy Mirów. W północnej części Jury jest także zamek wykupiony przez prywatnego inwestora i odrestaurowany, który znajduje się w Bobolicach.

znaleziono www.indianie.info
Ponadto warte są odwiedzenia zamki w Smoleniu, Morsku i Ojcowie. Szczególnie północna część tej krainy mocno związana jest z osobą Pana Twardowskiego, średniowiecznego maga, który zaprzedał swoją duszę diabłu by móc odprawiać niewyobrażalne czary. Właśnie region wspomnianego wcześniej Ostrężnika i gminy Janów związany jest z karczmą Roma i chytrym przedsięwzięciem Kosmatego jakie uczynił by móc porwać duszę Pana Twardowskiego. Jura to także region związany z pierwszą w europie hodowlą pstrąga tęczowego, zapoczątkowanego w Złotym Potoku przez hrabię Edwarda Raczyńskiego. Jedną z osobliwości regionu jest Pustynia Błędowska - największa w Polsce pustynia śródlądowa, na której występują zjawiska takie jak np. na Saharze. Niestety powoli zaczyna zarastać. Na tym terenie możemy zwiedzać 6 Parków Krajobrazowych oraz najmniejszy w Polsce park narodowy, czyli Ojcowski Park Narodowy. Istnienie tego parku jest silnie związane z ochroną siedlisk nietoperzy, które w mniej lub bardziej hurtowych ilościach występują w jaskiniach w całym regionie. Jeśli będziemy mieli szczęście możemy na nie trafić nawet w mniejszych jamach. Niestety jeśli chodzi o jaskinie do ogólnego ruchu turystycznego jest przystosowanych tylko 5 jaskiń z kilkuset znajdujących się na całej Jurze, z czego 3 znajdują się właśnie w Ojcowskim Parku Narodowym. Są to Jaskinia Łokietka, Ciemna i Nietoperzowa. Będąc w okolicach Ojcowa warto także zobaczyć Zamek na Pieskowej Skale oraz słynną Maczugę Herkulesa.


Legenda o Panu Twardowskim i Janowskiej ziemi


znaleziono legendy-polskie.cba.pl
 
 W dawnych czasach gdy Źródła Zdarzeń biły jeszcze na Ostrężnickim Zamku, rycerz Bartosz Odrowąż zaprosił słynnego czarodzieja krakowskiego Pana Twardowskiego, aby ten przysporzył mu złota i skarbów. Jednym skinieniem Twardowskiego wypływający na zamku potok zaczął błyszczeć od grudek złota. Odrowąż nie krył zdziwienia i krzyknął: - „Złoty Potok”. Stąd podobno wzięła się nazwa miejscowości. Za ten czyn Twardowski życzył sobie tyle wina ile zdoła wypić , ale że miał tęgą głowę na zamku zabrakło trunku. Postanowił tedy dokończyć uczty w pobliskiej czerwonej karczmie, która zwała się Rzymem. Na to tylko czekał diabeł z którym Twardowski podpisał cyrograf. Kiedy Twardowski zorientował się jaki popełnił błąd, wybiegł z karczmy, chwycił koguta, mocą czarów go powiększył i zaczął na nim uciekać w kierunku Siedlca. Diabeł skoczył za nim wypatrując go między skałami. W pewnym momencie był tak blisko, że przed Twardowskim otwarły się bramy Piekła, a piekielny ogień wypalił kawałek ziemi zamieniając ją w pustynię. Tak powstała Pustynia Siedlecka a miejsce przy skale na której stał diabeł nazwano Piekłem. Diabeł pewny zwycięstwa, obserwując przerażenie Twardowskiego, przysiadł na pobliskim wzniesieniu i cieszył się popierdując ze śmiechu. Tak też wypierdział dziurę w ziemi zwaną Jaskinią na Dupce, a pudla , który go obszczekiwał zamienił w skalny ostaniec. Twardowski zorientował się, że nie da rady ujść przeznaczeniu, spiął więc ostrogami koguta , a ten odbijając się od jednej ze skał wybił w niej dziurę i poszybował na księżyc. Skała zwie się dlatego Bramą Twardowskiego a na zwieńczeniu posiada trzy zagłębienia od pazurów koguta. Diabeł zaś zaskoczony wspiął się na pobliską skałę, aby zobaczyć gdzie poszybował Twardowski, a że skała miała głębokie szczeliny, diabeł wpadł do środka i bardzo się potłukł. Gdy wdrapał się ponownie, wyczarował na szczycie wiszące mosty , aby nie spaść z powrotem. Do dziś skały nazywają się Diabelskie Mosty i odstraszają swoim wyglądem. Wściekły diabeł za niedotrzymanie umowy odebrał Twardowskiemu jego moc i w tym samym momencie, wyczarowane przez Twardowskiego w Złotym Potoku skarby i złoto zapadły się pod ziemię razem ze złotodajnym źródłem i potokiem, obracając Zamek Ostrężnicki w ruinę. Od tego czasu Źródła Zdarzeń miały wypływać tylko diabelską mocą w złych czasach, wróżąc nieszczęścia. Złoty Potok aby ominąć diabelskie przekleństwo wypłynął w innym miejscu Źródłami Zygmunta i Elżbiety. Żeby zmylić diabła, wierci się między skałami i zmienił nazwę na Wiercicę. Taką to historię opowiadają starzy ludzie w Złotym Potoku. Chcecie to wierzcie - nie chcecie nie wierzcie, ale musicie zobaczyć na własne oczy te dziwy natury, aby przekonać się czy legenda zaklęta w kamieniu mówi prawdę.


źródło portal gminy Janów: http://www.janow.pl/


Czytaj dalej »

poniedziałek, 30 marca 2015

Do Gór Świętokrzyskich!

Moi mili zamykamy cykl świętokrzyski. Na pewno znajdą się tacy, którzy powiedzą, że jest tam jeszcze sporo ciekawych miejsc, przecież nie napisałeś nic o Kielcach, Sandomierzu, Dębie Bartku czy Parkach Krajobrazowych. Rzeczywiście tak jest, ale przyznam wam, że w tych miejscach nie byłem a siedzenie w jednym temacie też zaczyna mnie męczyć powoli. Dlatego postanowiłem, że czas zakończyć region Świętokrzyski złożyć go do kupy w kilka wycieczek i nieco zmienić sposób pisania. Od następnego postu Postanowiłem pisać w sposób bardziej rozproszony, bardziej skacząc po tematach. Mam nadzieję, że wprowadzenie takiej różnorodności przypadnie wam do gustu, a mi nieco ułatwi pracę. 



Dużo wiedzy i informacji już za nami dlatego warto by było w końcu spiąć to do kupy i ułożyć jakąś wycieczkę. Zanim jednak wyruszymy w góry warto znać kilka podstawowych zasad liczenia trasy. Dużo osób patrząc na mapę górską i na opis szlaku zwraca uwagę tylko na kilometry, a nawet w dosyć niskich górach takich jak Góry Świętokrzyskie może to być dla nas nieco omylne. Inną popularną miarą są czasy przejścia zaznaczone na mapie. Możemy ufać, że osoba która je liczyła uwzględniła czas potrzebny na podejście pod górę, ewentualnie zejście ze stromizny, ale pewności nie mamy. Ludzie często korzystają też z miar czasowych oznaczonych na szlako wskazach, ale przyznam wam że z ich jakością tez bywa różnie sam kiedyś idąc z ekipą harcerzy z Łysej Góry na Łysicę pokonaliśmy dystans w prawie 2 razy krótszym czasie niż to było oznaczone na szlakówce.

Dlatego mi bardzo przypadła do gustu miara, którą uczono mnie w PTTK. Otóż tam już ponad 60 lat temu opracowano Górską Odznakę Turystyczną (GOT), a w jej regulaminie istnieje zapis że:


1 punkt GOT = 1 km w terenie lub suma 100m pionowego podejścia


Wiedząc, że średnie tempo turystyczne to 15 min/km, a szybkie tempo piesze to 10 min/km oraz uwzględniając przerwy na odpoczynek i zwiedzanie można w prosty sposób przy pomocy mapy lub gotowych tras z Regulaminu GOT wyliczyć czas spędzony w górach. Wadą tego systemu jest to, że nie uwzględnia zwiększonego czasu przy bardzo stromych zejściach, ale to już zostawiam waszemu zdrowemu rozsądkowi. Przy poniższych wycieczkach będę wiec stosował miarę GOT.


Łysogóry


Zaczniemy od najwyższego i najpopularniejszego pasma Gór Świętokrzyskich.

Trasa nr 1. Dla Niedzielnych Turystów część wschodnia.             11 GOT czas przejścia 3-5 h


Widać Święty Krzyż!
Jest to trasa, którą pokonuje 70-90% osób przyjeżdżających w Góry Świętokrzyskie. W sezonie z parkowaniem może być różnie, więc naszą podróż możemy zacząć nawet z małego ryneczku w centrum osady Nowa Słupia. Kierujemy się na czerwony szlak, chętni mogą wpaść na chwilę do Muzeum Starożytnego Hutnictwa, które mieści się tuż przy naszym wejściu do Świętokrzyskiego Parku Narodowego. Przy pomniku Emeryka kupujemy bilety, pamiętamy o zniżkach i o tym, że możemy je wykorzystać w kilku punktach, a zdobywający odznaki i chętni biorą sobie pamiątkową pieczątkę. (W 2010 roku było 50lecie Parku dlatego wszystkie są bardzo ładne) Następnie wspinamy się 6 GOT-ów w górę mijając po drodze drogę krzyżową i jeden bardziej męczący moment w górnej części podejścia (na szczęście jest tam balustrada) i powoli naszym oczom ukazuje się tak znany Klasztor na Świętym Krzyżu. Najgorsza wspinaczka za nami, można odpocząć na dziedzińcu, jest tu też dużo kramów z pamiątkami i różnego rodzaju żarciem. Chętni wpadają do Klasztoru – ci, którzy chcą mogą zafundować sobie dłuższą wycieczkę, pozostali mogą liczyć, że któryś z Nowicjuszy oprowadzi nas za free po 4 salach z historią klasztoru. Po zwiedzaniu klasztoru koniecznie wchodzimy na wystawę ŚPN! Wejście od strony zachodniej, zwiedzanie jednokierunkowe niech was nie zmyli napis na dziedzińcu głównym Wystawa Przyrodnicza ŚPN, z tej strony się wychodzi. Po 45 minutach oglądania atakujemy Łysą Górę i znajdujące się tam gołoborze, zdobywamy kolejną pieczątkę i możemy wracać.

Oczywiście można skomplikować i uatrakcyjnić trasę przez przejście dookoła Świętego Krzyża, da nam to kilka dodatkowych GOT-ów i może wydłużyć czas zejścia do 2 h.



Trasa nr 2. Dla niedzielnych turystów część Zachodnia.               8 GOT czas około 2 h


Na szlaku na Łysicę można spotkać porozrzucane kamienie
Zaczynamy po przeciwnej stronie ze Świętej Katarzyny. W miejscowości tej możemy sobie obejrzeć klasztor Bernardynek oraz muzeum geologiczne a także zjeść nieco frykasów. Po stosunkowo krótkich oględzinach atakujemy szczyt Łysicy, najwyższego wzniesienia Gór Świętokrzyskich. Podróż w górę jest dosyć krótka, po drodze mijamy źródełko św. Franciszka, na szczęście lub niestety podejście pod nią do najbardziej lightowych nie należy. Uwierzcie mi można się nieco spocić, aczkolwiek Park daje turystom coraz więcej pomocy dlatego pod drodze zaczęły się pojawiać ładne kładki balustrady i ławeczki. Po kilkudziesięciu minutach jesteśmy już na górze, mijamy jeszcze tylko całkiem pokaźne gołoborze i już jesteśmy przy krzyżu i tabliczce wysokościowej. Nie zapominamy oczywiście o pamiątkowej fotce, nieco odpoczywamy napawając się widokiem gołoborza i wracamy do Katarzyny.




Trasa 3. Wokół Łysicy przez Kakonin     18 GOT czas przejścia około 5-6,5 h


Strudzeni turyści mogą odpocząć w Kakoninie
Osoby, które chcą sobie utrudnić nieco wycieczkę nr 2 mogą wyruszyć na trasę wokół Łysicy. Do momentu wejścia na Łysicę jest dokładnie tak samo. Następnie jednak kierujemy się na wschód podążając dalej czerwonym szlakiem do kapliczki św. Mikołaja, by niedługo buczynowym lasem zejść do Kakonina gdzie odpoczywamy w specjalnie przygotowanym do tego celu przybytku. Tu niestety kończą się już góry, a komunikacja lokalna jest dosyć marna, dlatego przyjdzie nam rąbnąć połowę trasy po asfalcie – polecam mieć na takie wypadki sandały zamiast ciężkich butów żeby sobie nie odparzyć stóp.




Trasa 4. Zdobywcy Łysogór!       27 GOT 8-9 h


Trasa dla najbardziej hardcorowych turystów oraz dla tych co źle policzyli Punty GOT. Przyznam się, że kiedyś przeszedłem tę trasę (rozszerzoną) zaczynając swoją przygodę z organizacją górskich wycieczek i moje nogi bardzo mocno to odczuły, a uczestnicy byli zadowoleni dopiero na następny dzień. 

Pomnik Katyński
Możemy zacząć ze wschodu lub zachodu, dla mnie lepszą opcją jest wejście od strony Nowej Słupi. Nie ma się za bardzo jak zgubić ciągle łoimy czerwonym szlakiem. Tak jak w pierwszej wycieczce wspinamy się na Święty Krzyż, tam jesteśmy tylko na chwilę ze względu na długą trasę. Następnie chwilka na gołoborzu na Łysej Górze, pamiątkowe zdjęcie i już idziemy w stronę przełączy Huckiej. Po drodze jeszcze tylko Pomnik Zbrodni Katyńskiej i już za chwilę jesteśmy w sercu Świętokrzyskiego Handlu Turystycznego. Omijamy tabuny rodziców z dziećmi i pielgrzymów i ruszamy na dziewicze stoki Łysogór. Trasa niestety prowadzi nas skrajem Parku tuż przy otulinie i dosyć długo bez specjalnych atrakcji. Największa z nich jest widok lasu bukowego i przecinające szlak co jakiś czas żyłki strumyków. Po kilkugodzinnym marszu docieramy do Kakonina i lecimy na Łysicę. I tu już niedaleko do Świętej Katarzyny.

Trasę można rozszerzyć skręcając tuż przed Świętą Katarzyną przy pomniku Żeromskiego nieco na północ na Niebieski szlak. Tym sposobem kierujemy się w stronę Bodzentyna, szlak jest nieco zaniedbany bo rzadko uczęszczany, na trasie znajdą się nawet zabagnienia. Ale taka podróż daje nam dodatkowych 8 GOT czyli ponad 2 h marszu. Łącznie można się naprawdę nachodzić 35 GOT przy dziennej normie dla powszedniego turysty około 30.


 
Trasa nr 5. Królewskie Świętokrzyskie           15 GOT 4-6 h


Zamek góruje nad okolicą
Jest to troszkę utrudniona wersja znanego nam ze szkolnych wycieczek scenariusza. Zaczynamy spod Jaskini Raj. Możemy najpierw zwiedzić Muzeum Neandertalczyka, a następnie główną atrakcję czyli Raj. Po 45 minutowym zwiedzaniu wyruszamy na szlak. Z czarnego rowerowego przechodzimy w niebieski pieszy i idziemy w stronę Jaskini Piekło, o której słyszeliśmy przy okazji zwiedzania Raju. Po kilku kilometrach kluczenia lasem docieramy do celu chwilę oglądamy i możemy iść w stronę Chęcin. Tam czeka na nas wspaniale górujący nad okolicą Zamek Królewski. Mam nadzieję, że w tym sezonie już w pełni otwarty.



Trasa nr 6. Suchedniów                od 4 do 28 GOT


Wszyscy miłośnicy przyrody powinni wybrać się na tę trasę. Długość jest zróżnicowana w zależności od tego jak bardzo ją lubimy. Możemy zacząć np. przy PKP w Zagańsku i stąd skierować się do Słynnego Dębu Bartek, niestety był ostatnio dewastowany. Na tym lub powrocie do kolei może się skończyć nasza wycieczka, ale szukających większych wrażeń kierując się na północ zielonym szlakiem dojdą do Suchedniowsko-Oblęgorskiego Parku Krajobrazowego. Można tu zrobić naprawdę porządną trasę lub pętlę spacerując po pięknych tętniących życiem lasach. Jej długość zależy tylko od nas!



Trasa nr 7. Bezludzie           23 GOT 7-8 h


Jeżeli chcecie doznać prawdziwego bezludzia w górach to zapraszam was do przejścia pasmem Jeleniowskim i związanym z nim Jeleniowskim Parkiem Krajobrazowym. Wydawałoby się, że tak bliska Nowej Słupi cześć Gór Świętokrzyskich jest chociaż trochę eksploatowany ale nic bardziej mylnego, Święty Krzyż i Łysica wysysają wszystkich turystów w okolicy. Kiedyś razem z bratem powziąłem chęć zaatakowania tego przejścia. Zaczynamy w okolicach Baćkowic i kierujemy się na szlak czerwony, który prowadzi nas cały czas, przed dobrym wejściem w góry na dosyć ostrym zakręcie mijamy cmentarz z pierwszej wojny światowej i w sumie to tyle z atrakcji. Szlak wydaje się ładnie zrobiony i dosyć prosty, ale gdzieś w ¾ nam się zaczynał lekko urywać w dosyć niezłej gęstwinie, więc było trochę łojenia na przypał. Po perypetiach z końcówką szlaku wychodzimy na ostatnią prostą i możemy skierować się w stronę Nowej Słupi lub nieco dalej na Chełmową Górę by podziwiać stanowiska ekologiczne w postaci ogromnych mrowisk. Przyznam się, że szedłem tą trasą w środku lipca i spotkaliśmy tam późnym popołudniem, aż całą jedną osobę z pobliskiej wioski, która robiła trening biegowy przez las.




Trasa nr 8. Wokół Starachowic                 18 GOT 5-7 h


Trasę zaczynamy w okolicach Starachowic przy tamie Zalewu Lubianka. Podziwiamy malowniczy widok i pieniącą się pod nami wodę i ruszamy przez las. Tu podróżując trasami Sieradowickiego Parku Krajobrazowego mamy 2 opcje. Możemy np. pójść w stronę Wąchocka by obejrzeć klasztor cystersów, po czym wracamy z powrotem do Starachowic tą samą lub skróconą drogą. Drugą opcją jest wejście głębiej w las by przekonać się w jakich warunkach spotykali się partyzanci Ponurego na Wykusie i też zawracamy się do punktu wyjścia.
 

Czytaj dalej »