środa, 6 maja 2015

Orle Gniazda


Pewnie wiele z was słyszało powiedzenie, że Kazimierz Wielki zastał Polskę drewnianą a zostawił murowaną. Właśnie m.in. za jego czasów powstało wiele Jurajskich Warowni. Monarcha ten dbał o to aby państwo Polskie miało silną sieć umocnień pozwalającą na komunikację pomiędzy sobą oraz obronę granic. Właśnie Jura Krakowsko-Częstochowska była jednym z miejsc, w którym masowo powstawały zamki. Z jednej strony było to koniecznością ze względu na przebiegającą niedaleko granicę z Królestwem Czech, a z drugiej strony wyżynny krajobraz oraz wapienne skały i ostańce nadawały się idealnie do wybudowania systemu twierdz. Większość z nich powstał na przełomie XII i XIV w i niestety ze względu na różnorakie wojny i grabieże okolicznej ludności nie przetrwały w dobrym stanie do dzisiejszych czasów. W wielu przypadkach powtarza się scenariusz upadku zamku przy okazji potopu szwedzkiego. Różnorakich ruin, baszt i umocnień jest multum. Nasi monarchowie zadbali o to, aby w średniowieczu tworzyły dosyć szczelny pierścień, dlatego poszczególne obiekty znajdują się co kilkanaście do kilkudziesięciu kilometrów. Ze względu na swoją historię oraz położenie, został utworzony w tym miejscu Szlak Orlich Gniazd, najdłuższy szlak pieszy w Polsce ma długość około 160 km. Jako, że jest to szlak magistralny tego makroregionu jest on oczywiście koloru czerwonego. Chciałbym wam przybliżyć nieco wybrane twierdze, oczywiście każdą z nich można by było rozebrać na części pierwsze pod względem historii, architektury oraz legend, ale do tego polecam zagłębić się w specjalistycznych portalach np. http://www.zamkipolskie.com/index.html .


Zamek Ogrodzieniec


znaleziono www.zamkipolskie.com

Jest to największa i najlepiej zachowana twierdza średniowiecznej Małopolski. Pierwsze umocnienia stanęły tu za panowania Bolesława Krzywoustego, jednakże niedługi najazd tatarski zrównał je z ziemią. Na ich miejscu w połowie XIV wieku zbudowano zamek gotycki - siedzibę rodu rycerskiego Włodków Sulimczyków. Warownia była doskonale wkomponowana w teren, z trzech stron osłaniały ją wysokie skały, a obwód zamykał kamienny mur, wjazd prowadził wąską szczeliną między skałami. Arkadowy dziedziniec główny zamku jest przepiękny, ze wszystkich stron otoczony wysokimi kamiennymi murami z otworami okiennymi. Kiedyś zdobiły je jeszcze krużganki, ale nic już z nich niestety nie zostało. 





znaleziono www.zamkipolskie.com
W najniższych i najwyższych kondygnacjach urządzono pomieszczenia gospodarcze oraz komnaty służby. Sale reprezentacyjne znajdowały się na drugim piętrze. W narożniku płd.-wsch. stoi potężna cylindryczna wieża. Od południa dobudowany jest budynek zwany Kurzą Stopą. Dolne jego kondygnacje zajmowały kazamaty ze strzelnicami, a powyżej była komnata zwana białogłowską, a jeszcze wyżej bogata sala balowa z przedsionkiem z piękną renesansową umywalką. W skrzydle zachodnim stoi wysoka wieża z machikułami, w części mieszkalnej pod dawną sypialnią odkryto tam tajny pokoik bez okien. W tej części zamku znajduje się drugi dziedziniec - dolny. Kolejny dziedziniec - mały, mieści się w skrzydle południowym. Od strony płd.-wsch. zamek był broniony przez wczesną formę bastionu - beluard. Następnie zamek przechodził przez ręce wielu krakowskich możnowładców. W czasie Potopu Szwedzkiego został bardzo zniszczony, tym samym stracił na znaczeniu. Podupadł do tego stopnia, iż jeden z ostatnich właścicieli zaczął sprzedawać Żydom budulec kamienny. Po wojnie obiekt znacjonalizowano, a w latach 1949-73 przeprowadzono kompleksowe zabiegi, zmierzające do zabezpieczenia jego murów w formie trwałej ruiny. Prace konserwatorskie, zmierzające do zachowania zamczyska w formie trwałej ruiny i udostępnienia go dla zwiedzających, rozpoczęto w 1949, a ukończono w 1973 roku.

znaleziono www.zamkipolskie.com
Zdaniem niektórych badaczy zjawisk paranormalnych Zamek Ogrodzieniec jest miejscem nawiedzonym, gnieżdżą się tu siły mroczne i potężne. Słynny Czarny Pies z Ogrodzieńca pojawia się niekiedy nocami, biegnąc po murach i wokoło ruin zamku. Wedle relacji osób, które miały okazję widzieć owo widmo, jest to czarny pies, wielkością znacznie przekraczający normalne zwierzę, jego oczy płoną, a biegnąc ciągnie za sobą ciężki łańcuch. Zjawa ma ponoć być duszą kasztelana krakowskiego Stanisława Warszyckiego. Co ciekawe - kasztelan straszy także niedaleko ruin zamku w Dankowie jako jeździec bez głowy. Byłem tam zimą niestety nie był udostępniony do zwiedzania, ale pierwsze wrażenie nie rzuciło mnie na kolana. Na jurze znalazłem ciekawszy zameczek
.





Zamek Olsztyn


widok z wieży starościnej na zamek
To średniowieczny zamek królewski z połowy XIII w., malownicze ruiny twierdzy efektownie górują nad miasteczkiem Olsztyn. Rozciągają się na dość dużym obszarze, na stromym wzniesieniu. Zamek był prawdziwą twierdzą nie do zdobycia. Rzuca się w oczy charakterystyczna ponad 20-o metrowa wieża - stołp, pod którą osadzano więźniów skazanych na śmierć głodową. Główną jej funkcją była oczywiście obrona i obserwacja okolicy. Dwie wieże mieszkalne razem z dwoma dziedzińcami tworzyły zamek górny. Na wschód od niego znajdował się zamek dolny z majdanem gospodarczym otoczony murem o grubości 2 m. Nieco dalej na południe stoi niższa czworoboczna wieża obserwacyjna zwaną starościńską lub sołtysią. Zaskakująca jest grubość jej murów wynosząca aż 4-4,6 m, co jest niespotykane na polskich ziemiach. Między nią a zamkiem górnym utworzono w XVI wieku podzamcze. Całość otaczał gruby mur obwodowy i piękne skałki o różnych rozmiarach.

Podobno pod  całym wzgórzem zamkowym istnieje bardzo rozgałęziona sieć tuneli, ale obecnie nie ma do nich wejścia. Z zamkiem związanych jest dużo miejscowych opowieści, posiada on ponoć podziemne połączenie z klasztorem jasnogórskim, a w podziemnych rzekach można zobaczyć pływające złote kaczki. Z zamkiem związana jest także legenda o zjawie błąkającej się po zamku w ciemne noce. Jest to duch Maćka Borkowica – poznańskiego, przeciwnika polityki króla Kazimierza Wielkiego. Powołał on konfederacje wymierzoną w monarchę. Wygnany z kraju po 4 latach powrócił i nadal przeciw niemu spiskował. W końcu został schwytany w Kaliszu i skazany na śmierć głodową w lochach pod główną wieżą zamku olsztyńskiego. Więzień otrzymywał dziennie tylko dzban wody i wiązkę siana. Podobno wytrzymał tak 40 dni, a jego jęki i przekleństwa słychać było w całym zamku. Inna legenda nawiązuje do faktu historycznego i mówi o płaczu dziecka, który można usłyszeć w wietrzne wieczory koło zamku. Podczas oblężenia zamku w 1587 r. przez Maksymiliana Habsburga pochwycony został syn burgrabi Olsztyńskiego - Kacpra Karlińskiego. Gdy Polacy zawzięcie bronili się Maksymilian kazał postawić na pierwszej linii porwane dziecko. Burgrabia Karliński obiecał królowi polskiemu bronić zamku do upadłego toteż gdy Austriacy byli już blisko, pierwszy podpalił lont armatni. Zamek został obroniony, a wśród ciał wrogów znaleziono ciało jego dziecka. Po tej tragedii burgrabia zaszył się w pokutnej celi, szukając ukojenia w modlitwie zmarł na Jasnej Górze. 




Zamki Mirów i Bobolice


Ruiny Bobolic znaleziono www.zamki.res.pl
Są to jedne z najstarszych zamków na szlaku Orlich Gniazd, powstałe za czasów Kazimierza Wielkiego. Zamek mirów usytuowany jest w bardzo malowniczej okolicy - dookoła rozpościerają się tzw. Skały Mirowskie. Posiada charakterystyczny strzelisty i surowy gotycki kształt. Ocalała część górna zamku i fragment dolnej. Do górnej nie ma jednak dostępu ze względu na zawalenie się ścian. Do niedawna można było wejść do zachowanych komnat zamku dolnego, ale obecnie wejście jest zakratowane. Podziwiać można jednak wspaniałe kamienne mury i wieżę. W murach zachowały sie gotyckie okna i otwory strzelnicze. Kiedyś wjazd prowadził od strony południowej przez niezachowany duży majdan gospodarczy. Całość otoczona był również już nie istniejącym murem obwodowym, przed którym znajdowała się fosa. Wzgórze zamkowe nie jest obrośnięte drzewami, więc można go dojrzeć już z daleka pośród malowniczych skałek. Obecnie, po przejściu w prywatne ręce jest konserwowany i można go oglądać tylko z zewnątrz. 

W Bobolicach jest moc - znaleziono www.jurainfo.pl
Idąc 1,5 km na zachód ścieżką wzdłuż skałek docieramy do zamku Bobolickiego. Do niedawna były to tylko niewielkie, ale robiące wrażenie ruiny zamku położone na dość stromym wzniesieniu. Warownia była doskonale dopasowana do ukształtowania terenu. Ocalał tylko górny zamek a konkretnie część mieszkalna z pozostałościami baszty na północno-wschodnim narożu. Kiedyś do zamku prowadził most zwodzony ponad suchą fosą, a całość otaczały mury z blankami. Od strony południowej do budynku zamkowego przylegała druga mniejsza baszta z kopułą. Natomiast poniżej od tej strony stała czworoboczna wieża bramna broniąca przedzamcza, która obecnie została zrekonstruowana wraz z murem obwodowym. Z zamku rozciąga się rozległy widok na całą okolicę. Kilka lat temu ruiny zaczęły zmieniać swoje oblicze, ponieważ kupił je jeden z senatorów i przeprowadzał powolną odbudowę. Dziś zamek jest już w pełni zrekonstruowany, częściowo na podstawie fantazji autora projektu, ponieważ pierwotny wygląd budowli nie jest znany. Jest to ewenement na Jurze.

Z zamkami związana jest legenda o dwóch braciach, z których jeden władał zamkiem w Bobolicach, a drugi w Mirowie. Bracia byli ze sobą bardzo zżyci, nie mogli się bez siebie obejść. Pewnego razu przybył posłaniec królewski i wezwał władcę Bobolic do wzięcia udziału w wojnie na Rusi. Drugi brat postanowił o chlebie i wodzie oczekiwać na powrót brata. Ten wrócił ze skarbami i piękną dziewczyną, w której zakochał się i pan Mirowa. Skarbami się podzielili, a o tym kto poślubi dziewczynę miało zadecydować ciągnięcie losu. Wygrał brat z Bobolic. Od tej pory braterska miłość się skończyła. Pan Mirowa nie dawał za wygraną, tym bardziej że dziewczyna pokochała właśnie jego. Gdy władca Bobolic opuszczał zamek, jego żona i brat spotykali się w podziemiach łączących oba zamki. Gdy rzecz się wydała, pan Bobolic zabił brata, a żonę zamurował w lochach.

Ostrężnickie ruiny


Rekonstrukcja zamku - znaleziono www.janow.pl
Kompletnie zrujnowany tajemniczy zamek, o którym nie ma żadnych informacji w kronikach. Znajduje się w lesie na wzgórzu ze skałą. Z zamkiem sąsiaduje inna wapienna skała z jaskinią, która łączyła się z nim korytarzami. W 1386 roku Wojciech z Potoka herbu Jelita – właściciel Potoku, występuje jako rycerz w świcie księcia Władysława Opolczyka, gdy ten odwiedzał swoje opolskie posiadłości w Woźnikach. Wojciech był właścicielem Potoka, Trzebniowa oraz Mokrzeszy i on prawdopodobnie zaczął budowę zamku na Ostrężniku , być może na polecenie i za pieniądze księcia Władysława. Obiekt składał się kiedyś z zamku górnego i dolnego, z jednym lub dwoma podzamczami oddzielonego głęboką nawodnioną fosą. Część dolna otoczona była wałami z palisadą. Prowadziły przez nie prawdopodobnie dwa wjazdy do zamku dolnego od strony płd.-wsch. i płd.zach. Zamek górny z budynkiem mieszkalnym otoczony był murem i posiadał na pewno jedną wieżę od południa wysuniętą poza lico murów o wymiarach 6x9 m. Druga wieża mogła być dostawiona do budynku mieszkalnego. Obecnie jedyne co pozostało z warowni to skała na której był zbudowany zamek górny oraz niskie mury, pozostałości wieży, budynku mieszkalnego i muru obwodowego. Niegdyś jego obwód wynosił 144 m. Grubość murów waha się między 1,6 do 2,2 m. Poza tym są jeszcze drzwi do zakrystii kościoła w Złotym Potoku, które wg podań pochodzą z warowni. Najprawdopodobniej zamek na Ostrężniku funkcjonował krótki okres i został zburzony w 1391 r. przez ekspedycję karną wysłaną z Krakowa przez króla Władysława Jagiełłę przeciwko księciu Władysławowi Opolczykowi, który trudnił się również rozbojem (raubritterstwem) i na jego polecenie zaufany rycerz Wojciech z Potoka, za pomocą swoich ludzi grabił karawany kupieckie ciągnące tutaj bursztynowym szlakiem z Gdańska przez Kalisz do Krakowa, a stąd wzięły się podania o zbójnikach na zamku.

Jaskinia Ostrężnicka - znaleziono www.janow.pl
Pewna legenda związana jest z jaskinią Ostrężnicką. Mówi o chłopcu, który znalazł głęboko w jaskini skarb. Wcześniej nikt się tam nie zapuszczał bo podobno skarbu pilnował sam diabeł. Wnętrze jaskini było wtedy zagrodzone masywnymi wrotami, które zatrzasnęły się nagle za wychodzącym chłopcem i przycięły mu piętę. Od niego ma wywodzić się miejscowa rodzina Piętaków. Przyznam się, że przy okazji wizyty na Ostrężniku byłem też w jaskini. Wydawał się dosyć bezpieczna jeżeli ko muś nie przeszkadza czołganie. Jakiś czas temu mówiono w mediach, że w jaskini Ostrężnickiej przysypało turystę. Dlatego należy bardzo uważać przy chodzeniu po takich obiektach.

Ogólnie polecam Zamki Jurajskie ciężko jest mi ocenić poszczególne, ogólnie z większością z nich wiążą się ciekawe historie i  można w nich poczuć klimat. Moja ocena 8/10

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz