piątek, 10 października 2014

Łysa, łysa Łysica

Pierwsze wrażenia


Moi mili. Czas zatrzymać się na najwyższym szczycie Gór Świętokrzyskich czyli Łysicy (612 m. n.p.m.). Ta zatrważająca wysokość bezwzględna jest przyczyną wielu szyderstw i przechwałek typu 600 m. n.p.m. ja się wspinałem na 1500. Jednakże nie dajcie się zwieść ponieważ przewyższenie na stosunkowo nie dużym dystansie jest dosyć spore i szybsze podchodzenie może przy cieplejszej pogodzie doprowadzić do zmęczenia i pocenia się. Oczywiście nie powiem Świętokrzyski Park Narodowy rozwija się dosyć mocno i w porównaniu do 2010 roku przybyło od strony Łysicy, podestów i poręczy co na pewno jest dużym ułatwieniem dla masowych turystów, niedzielniaków w japonkach i emerytów, których w sezonie sporo się kręci zarówno przy Świętym Krzyżu jak i Łysicy. Należy też zwrócić uwagę, że tuż u podnóża królowej Łysogór leży niewielkie źródełko św. Franciszka o właściwościach leczniczych, szczególnie w stosunku do oczu. Możecie być sceptyczni lub nie, ale moc cudów zależy od wiary ludzi którzy w niego wierzą. A wierzcie lub nie, widziałem w tym miejscu wycieczki z 5 litrowymi baniakami na wodę, więc musi być coś na rzeczy. Przy samym wejściu jest też pomnik z popiersiem Stefana Żeromskiego – tak to jego dziełami byliśmy atakowani przez cały okres edukacji z j. polskiego. A pomnik stoi tu dlatego, że wywodził się z regionu świętokrzyskiego ze wsi Ciekoty. Napisał też Puszczę Jodłową, a właśnie taki obszar siedliskowy występuje przy Łysicy.

Wyprawa z harcerzami w 2010 r.

 A co to te gołoborze?


To co zwraca naszą uwagę przy wejściu w okolice szczytu to rozpościerające się bardzo charakterystyczne dla tego regionu rumowiska skalne tzw. gołoborza. Powstały one głównie w plejstocenie, gdy cykle zamrożeń i rozmrożeń powodowały erozję mrozową skał i ich rozpad na mniejsze frakcje. Gołoborze jest zbudowane z dużych głazów pomiędzy, którymi istnieją liczne, wypełnione powietrzem szczeliny. Brak tu drobnoziarnistego rumoszu, z którego mogłaby wytworzyć się gromadząca wodę gleba. Szczególne znaczenie ma to w części środkowej, gdzie wysokość gołoborza sięga 1,5 m. Powoduje to, że nawiewane przez wiatr niewielkie ilość materii organicznej i mineralnej są szybko wypłukiwane przez deszcze. Warunki glebowe i klimatyczne panujące w środkowych partiach gołoborza pozwalają jedynie na przetrwanie mało wymagających mchów i porostów. Dla pojawiających się siewek drzew, krzewów i innych roślin to istna pustynia, dlatego szybko zamierają z powodu braku wody i możliwości zakorzenienia. Na szczęście dzięki temu zjawisku centralna część gołoborza długo pozostanie bezdrzewna.
Gołoborze na Łysicy

Czy gołoborza przetrwają?


Natomiast w brzegowej części gołoborza dopływ materii organicznej jest znacznie bardziej obfity. Na rumowiska skalne opadają obumarłe liście, igły a nawet pnie drzew, z nich to właśnie powstają ogniska materii organicznej zwieszone w szczelinach między głazami. W takich warunkach większość naszych drzew i krzewów nie jest w stanie się zakorzenić, ale nie jarząb pospolity. Posiada on zdolność kontynuacji wzrostu korzeni poprzez przestrzeń powietrzną znajdującą się miedzy skupieniami materii organicznej. Korzenie jarzębiny przerastając nagromadzoną tam materię tworzą plątaninę chroniącą je przed wypłukiwaniem przez wodę zalążków gleby. Szczeliny stopniowo całkowicie zapełniają się i mogą w tych miejscach rosnąć bardziej wymagające gatunki drzew. Szczególnie ładnie widać jarzębinę świętokrzyską na platformie widokowej na Łysej Górze właśnie we wrześniu kiedy stroi swoje grona w czerwienie. Gołoborze bardzo powoli, ale stale zarasta lasem. Zalesienie przetrwały tylko bardzo duże gołoborza na Łysej Górze i Łysicy o pow. 2,5 ha. Pierwotnie powierzchnia otwartych gołoborzy w Łysogórach wynosiła około 1000 ha, do dziś niezalesione pozostało nieco ponad 22 ha.

A może jednak w powstaniu gołoborzy było nieco magi?


Jak to bywało w dawnych czasach ludzie nie wiedzieli, że to erozja spowodowała rozbicie skał dlatego też wymyślili swoją własną teorię na powstanie w tym miejscu gołoborza a brzmiała ona mniej więcej tak:


"Dawno, dawno temu, na szczycie stał piękny zamek. Błyszczały w słońcu złote blachy i dachy, a wspaniałe rzeźby lśniły bielą na tle smukłych jodeł. W tym pałacu żyły dwie siostry - obydwie młode i piękne. Młodsza, złotowłosa i błękitnooka Agata była cicha, spokojna, kochała przyrodę, a nade wszystko ptaki. Przywoływała je do pałacowych okien i karmiła z ręki ziarnem i okruszynami chleba. Starsza Jadwiga miała zupełnie inną naturę. Nudziła się w pustych zamkowych komnatach, lubiła tańce, zabawy i gwar. Pewnego dnia obok zamku przejeżdżał młody rycerz. Zachwycony pięknem wyniosłej budowli, poprosił siostry o gościnę. Jadwiga z radością przyjęła młodzieńca pod dach, zaraz też pokochała go z wzajemnością i całe dni spędzała u jego boku. Agata zaś wolała towarzystwo swoich skrzydlatych przyjaciół i długie spacery wśród zielonych jodeł i rozłożystych paproci. Wieczorem siadała cicho w okienku, stroniąc od towarzystwa siostry i jej rycerza.
Łysica zdobyta po raz drugi w tym roku,
pierwszy szczyt do Korony Gór Polski
Pewnej nocy starszej siostrze przyszła do głowy straszna myśl. Postanowiła zgładzić Agatę, a po jej śmierci panować na zamku razem z wybrankiem swojego serca. Podzieliła się zbrodniczym planem z ukochanym. Wczesnym świtem młodzieniec zakradł się do komnaty Agaty, chcąc ją uśpioną zrzucić z zamkowej wieży. Kiedy dotarł na miejsce, posłanie było puste. Dziewczyna wybiegła już do lasu, powitać nowy piękny dzień. Wyrodna siostra jednak nie zrezygnowała. Do dzbana złotego miodu dolała trucizny i czekała, kiedy spragniona Agata napije się z niego. Słońce wysuszyło już rosę, kiedy nieświadoma podstępu Agata wracała do zamku. Była już bardzo blisko, gdy nagle czarne chmury zasnuły niebo, pierwszy grom uderzył w wysokie drzewo.
Dziewczyna z przerażeniem dostrzegła nad zamkiem wielką jasność i usłyszała ogłuszający huk. Piorun uderzył w zamkową wieżę, a od jego wielkiej mocy zamek rozpadł się na tysiące kamieni. Płacząc żałośnie chodziła wśród głazów, ale nie znalazła siostry i jej kochanka. Jej łzy wyżłobiły ślady na kamiennych blokach. Możemy je dziś zobaczyć na gołoborzu zrodzonym z zamkowych ruin. Łzy Agaty spływały z Łysicy, aż u stóp góry utworzyły źródełko. Ma ono cudowną moc - woda z niego leczy choroby oczu. Źródełko to nazwano imieniem opiekuna naszych oczu, którym jest św. Franciszek." 
[Legendy Świętokrzyskie, Tatiana Banaś i Ryszard Garus, Kielce, s. 21-22]


Autor legendy bardzo ciekawie wykorzystał fakt istnienia przy łysicy szczytu Agata oraz źródełka św. Franciszka. Nie ważna czy zawierzycie badaniom czy legendom, Łysica jest dosyć urokliwym miejscem i konieczna do zobaczenia przez każdego szanującego się turystę. Polecam, też przejść cały Park jednodniową wycieczką. Z błękitem nieba!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz