Słowa piosenki
harcerskiej, które są przytoczone w tytule mówią o wydarzeniach II wojny
światowej, ale nie da się ukryć, że właśnie tu w Nowej Słupi tętni turystyczne
serce Gór Świętokrzyskich.
Gdyby nie benedyktyni...
wejście do ŚPN od strony Nowej Słupi |
![]() |
Emeryk - znalezione www.polskaniezwykla.pl |
Klasztor to nie wszystko
Tuż przy bramie wejściowej
do parku spotykamy bardzo charakterystyczny pomnik Skalnego Pielgrzyma, do dziś
badacze spierają się kogo właściwie przedstawia. Jedni mówią, że to Książę Emeryk, inni natomiast, że tatar który chciał ukraść relikwie z klasztoru,
jeszcze inni, że to rycerz króla Jagieły albo nawet sam Władca. Jedna legenda
opowiada o sławnym, walecznym rycerzu, którego zarozumiałość i pycha zostały
ukarane.
Rycerz ów żył przed wiekami i wsławił się niezwykłą odwagą i męstwem w wielu wojnach. Gdy już porzucił żołnierskie rzemiosło postanowił pielgrzymować do wszystkich cudownych miejsc na świecie. Pielgrzymkę swoją zamierzał zakończyć w świętokrzyskim klasztorze. Kiedy przybył do Nowej Słupi, chwalił się jej mieszkańcom, że jest najbardziej pobożnym człowiekiem na ziemi, a w godzinę śmierci jego dusza powędruje prosto do raju. Drogę od rynku osady do klasztoru postanowił przebyć na kolanach. Powoli wspinał się po kamiennej ścieżce na stok Łysej Góry. Opodal szli mieszkańcy Nowej Słupi i podziwiali niezwykłą wytrwałość wędrowca.Dotarli razem do skraju puszczy, a wtedy usłyszeli bicie dzwonów w odległym o dwa kilometry klasztorze. Przystanęli zdziwieni, gdyż nie była to pora nabożeństwa. Pielgrzym rzekł z pychą, że dzwony same biją na jego powitanie, oddając mu cześć. Gdy tylko powiedział te słowa, zmienił się w kamienny posąg, ku przerażeniu obserwatorów. Od tej pory kamienny posąg pielgrzyma pokutuje za grzech zarozumiałości. Co rok porusza się o ziarnko piasku w stronę klasztoru. Gdy tam dotrze, nastąpi koniec jego pokuty, ale też i koniec świata.
Na pograniczu starożytnych światów
Czy jednak klasztor to
jedyna atrakcja w Nowej Słupi? Przez wieki tak było, ale w latach 60. ubiegłego
wieku działalność wybitnych polskich archeologów doprowadziła do wspaniałych
odkryć. Okazało się, że tuż przy drodze na Święty Krzyż odnaleziono
pozostałości po wczesnych doświadczeniach produkcyjnych regionu lokalizowanych
na kulturę przeworską oraz czasy cesarstwa rzymskiego. W Łysogórach już u
zarania dziejów wytapiano żelazo przy pomocy tzw. pieców dymarskich (dymarek).
Według ostrożnych szacunków przyjmuje się istnienie ponad 550 000 sztuk
takich urządzeń, w których wyprodukowano około 10 000 ton żelaza. Jedną z
charakterystycznych cech hutnictwa świętokrzyskiego jest organizacja warsztatów
produkcyjnych, produkcja przestrzegała reguł, które dotąd nie zostały w pełni wyjaśnione.
Większość z nich to tzw. piecowiska uporządkowane, złożone najczęściej z dwóch
symetrycznie ułożonych grup pieców dymarskich, nazywanych ciągami, w których
skład wchodziły szeregi złożone z kilku, najczęściej 4 pieców.
Wytop żelaza
prowadzono w tzw. ziemnych piecach dymarskich, które z racji częściowego
wkopania ich w ziemię nazywa się piecami kotlinkowymi. Powyżej kotlinki
znajdował się naziemny szyb zbudowany z glinianych cegieł o wysokości około
metra. Badacze z wielu renomowanych ośrodków naukowych w całej Europie bardzo
długo trudzili się nad wyjaśnieniem zasad wytopu prowadzonego w tego typu
urządzeniach, do dziś nadal wiele elementów tego procesu pozostaje niewiadomą.
Proces redukcji, który przebiegał w stosunkowo niskich temperaturach ok.
1200-1300 °C, nie pozwalał na uzyskanie płynnej surówki. Efektem obróbki
termicznej było zanieczyszczone żużlem i węglem drzewnym gąbczaste żelazo,
które musiało być oczyszczane na drodze obtapiania i przekuwania. W związku z
tym uzysk żelaza z rudy był w tych warunkach relatywnie mały, ponieważ znaczna
część żelaza w postaci tlenków przechodziła do żużla.
![]() |
Dymarka - znalezione www.panoramio.com |
Takie odkrycie zasługuje na muzeum
Odkrycia śladów
starożytnego hutnictwa były przyczynkiem do powstania w tym miejscu Muzeum
Starożytnego Hutnictwa, a w późniejszym okresie także Centrum
Kulturowo-Archeologicznego w Nowej Słupi. Na początku Muzeum Starożytnego
Hutnictwa skupiało się na pokazaniu, odkryć archeologicznych, kultury
przeworskiej oraz technologii samego wytopu żelaza w piecach dymarkowych. W
1967 roku przy inicjatywie Kieleckiego oddziału PTTK zaczęła funkcjonować
cykliczna impreza „Dymarki”, odbywająca się w połowie sierpnia. Pojawiają się
na niej archeologowie, rekonstruktorzy, turyści, rodziny z dziećmi i okoliczni
mieszkańcy. Jest to festiwal folkloru oraz niezwykły pokaz rekonstrukcji
pradawnych czasów. Może dzięki temu dziś obszar jaki zajmuje muzeum wynosi
około 4 ha, a odwzorowane starożytne wioski kuszą swoim wyglądem. Nasz spacer
zaczynamy od osady barbarzyńców, która mieści się na terenie starego
Piecowiska.
Strefa ta prezentuje budownictwo i wytwórczość
kultury przeworskiej. Znajdziemy tu liczne chaty o różnorakiej konstrukcji
zarówno sumikowo-łątkowej jak i plecionkowe, różnego rodzaju lepianki i
ziemianki. Jest tu rekonstrukcja szybu górniczego, kuźnia, przy strumyku
znajdziemy chatę rybaka, niedaleko chatę tkaczki, a największe wrażenie robi
duża chata 15x8m będąca lokum ważnej osoby z plemienia lub miejsce spotkań. Na
terenie parku znajduje się też część starożytna, związana z wpływami imperium
rzymskiego. Prawdopodobnie na tym terenie przebiegał limes, czyli pogranicze
prowincji rzymskich. W tej części odtworzone są 2 budowle, wieża
obronno-obserwacyjna tzw. burga oraz część wałów wzorowanych na murze Hadriana.
![]() |
Strefa Rzymska - znalezione www.wrot-swietokrzyskie.pl |
Może wstyd się przyznać ale
będąc 3 razy w Nowej Słupi nigdy nie zaszedłem do muzeum. Na pewno warto się
tam przejechać na festiwal dymarek, gdy osada tętni życiem. Natomiast poza
sezonem, gdy wybierałem się ostatnio najczęściej na wakacje, wydawała mi się
nie aż tak atrakcyjna jakbym tego oczekiwał.
Źródła: http://www.dymarki.pl/
Źródła: http://www.dymarki.pl/
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz