Skąd ta Święta Katarzyna na mapie?
Znakomity szlachcic i rycerz króla Jagiełły, porzuciwszy swój majątek i zrzekwszy się wszystkich przywilejów, szukając samotności wyruszył w długą drogę przed siebie. Przybywszy na Łysicę zobaczył małą osadę leśnych ludzi i postanowił tam zamieszkać, aby spędzić resztę życia jako pustelnik. Z pomocą benedyktynów ze Św. Krzyża zbudował drewniany kościół, w którym umieścił rzeźbioną w drzewie cyprysowym, ozdobioną drogimi kamieniami figurkę św. Katarzyny zdobytą w Ziemi Świętej. Wkrótce ludzie zaczęli nazywać to miejsce Świętą Katarzyną. Wokół budowano małe eremy, w których mieszkali pustelnicy. Pewnego razu, podczas podróży z Krakowa do Warszawy, zachorował królewicz Władysław, syn Zygmunta III Wazy. Leżącego w Bodzentynie ciężko chorego królewicza nie potrafili uzdrowić żadni lekarze, aż przed królem pojawiła się stara kobieta, która poprosiła, by umierającego przenieść pod cyprysową figurkę. Prośbę kobiety spełniono i wkrótce królewicz zaczął odzyskiwać siły i niebawem wyzdrowiał. Po latach, już jako król Władysław IV, pamiętając o cudownym wyzdrowieniu podarował klasztorowi srebrne wotum i tkaną złotem zasłonę ołtarza.
Nieco historii
Faktem jest, iż w 1478 r. erygowano klasztor i kościół ku czci
Trójcy Świętej, Matki Boskiej oraz św. Katarzyny, który ofiarowano bernardynom.
Z reguły tam, gdzie powstawały klasztory, krzewiło się życie religijne,
kulturalne i gospodarcze. Tak też było i w Świętej Katarzynie. W XVII wieku
kościół i klasztor został rozbudowany i otrzymał nowe urządzenia takie jak organy,
krużganki oraz zegar na wieży. Stało się tak, że w 1815 r. bernardynkom z
Drzewicy dotychczasowa enklawa spłonęła, nadano im wówczas tą kolegiata. Klasztor
padł w swojej historii kilku poważnym pożarom. W 1534 r. w dzień Zielonych
Świąt spaliły się wszystkie zabudowania wraz z kościołem. W maju 1847 r. pożar
znów zniszczył kościół, 7 ołtarzy, chór, organy, dzwony, bibliotekę i budynki
klasztorne. Stąd też może bajania o siłach nieczystych atakujących klasztor:
Z klasztorem w Świętej Katarzynie związana jest legenda o Czarcim Kamieniu, który leży we wsi Wilków w pobliżu Ciekot w Dolinie Wilkowskiej. Otóż, gdy do klasztoru wprowadziły się mniszki, rozgniewało to okrutnie miejscowego diabła, który postanowił go zniszczyć, nie kryjąc się zresztą ze swoimi zamiarami. Pewnego razu porwał ze zboczy góry Radostowej olbrzymi głaz, wzniósł się w powietrze i poleciał w kierunku klasztoru. Zakonnice, dowiedziawszy się, co zamierza uczynić diabeł, zaczęły się modlić. Bóg wysłuchał żarliwych próśb, wszystkie siostry zamieniły się na chwilę w gołębice i pofrunęły na spotkanie diabła. Ten, znalazłszy się w samym środku stada, utracił orientację i upuścił kamień w Wilkowie, a klasztor ocalał.
Bernardynki jednak nie opuściły Świętej Katarzyny, odbudowały kościół z klasztorem. Przetrwały czasy ukazów carskich, kasacji klasztorów oraz okupacji hitlerowskiej. Po wojnie klasztor by przetrwać musiał nieco przystać do socjalistycznej myśli rozwojowej społeczeństwa. Siostry bernardynki prowadziły wówczas kursy kroju, szycia, haftu oraz internat i aż do 1962 stołówkę.
Klasztor dzisiaj
W dniu dzisiejszym w Świętej Katarzynie żyje i pracuje około 30 zakonnic – mniszek Trzeciego Zakonu Regularnego Św. Franciszka z Asyżu. Zgodnie z regułą, dzielą czas pomiędzy modlitwę oraz pracę dla potrzeb klasztoru, jak się okazuje nadal prowadzą niewielkie gospodarstwo, są też zakrystiankami i organistkami lokalnej świątyni. Do kościoła prowadzą małe krużganki, a co ciekawe boczne drzwi wciąż blokuje się okazałą drewnianą belką, jak ongiś. Najstarsze zachowane mury są z XIV w. Wnętrze świątyni jest stosunkowo nowe, z ostatnich dziesięcioleci, utrzymane w charakterystycznym stylu prostoty franciszkańskiej: w ołtarzu znajdziemy krzyż franciszkański, po bokach obrazy Matki Bożej Częstochowskiej i św. Franciszka, po prawej stronie przy oknie znajduje się klauzurowy chór i krata oraz figurka św. Katarzyny, niestety nie oryginalna, zapewne wzorowana na Wacławkowej. W okolicach Gór Świętokrzyskich istnieją liczne kapliczki, zazwyczaj powstawały w miejscach związanych z obecnością dawnych pustelni bernardyńskich. Z wieloma łączy się ciekawy kult. Na szlaku na Łysicę znajduje się drewniana kapliczka św. Franciszka i cudowne źródełko, dorocznie 4 października rozpoczyna się tzw. transituts – nabożeństwo upamiętniające śmierć i drogę do nieba św. Franciszka, patrona sióstr bernardynek. Nabożeństwo, rozpoczyna się w tej właśnie kapliczce, kończy się w kościele. Odbywa się ono przy udziale sióstr, okolicznej ludności, leśników Świętokrzyskiego Parku Narodowego i turystów.
Klasztor to wszystko?
![]() |
znalezione www.swietokrzyskie.pl |
Szczerze mówiąc opis miejscowości brzmi ciekawie, aczkolwiek klasztor nie wywarł na mnie specjalnego wrażenia, ma niezłą historię, ale w tym momencie nie da się tam zobaczyć za dużo. W muzeum minerałów niestety nie byłem, natomiast cudownego źródełka nie da się nie ominąć zmierzając ku Łysicy. Święta Katarzyna jest dobrym dodatkiem i podstawową bazą wypadową w Góry Świętokrzyskie od strony ich najwyższego szczytu, ale nie daje za specjalnie dużo doznań.
Daję jej 5/10.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz